O przedziwnym dowodzie rzeczowym napisaliśmy we wtorkowym Dzienniku. Pająki zostały zabrane przez policję młodemu hodowcy z Lublina, który jest oskarżony o handel tymi zwierzętami nie mając świadectwa ich pochodzenia.
82 młode, mierzące około centymetra pajączki (na razie nie wiadomo, jaki to gatunek), mieszkały do wczoraj w sklepie zoologicznym przy ul. Wileńskiej. Właściciel sklepu nie mógł się jednak dogadać z prokuraturą i sądem, co do opłaty za ich utrzymanie. Sąd znalazł inny sklep, przy ul. Bursztynowej, którego szef za niższą stawkę zgodził się pielęgnować pająki. Wczoraj pracownicy sądu przystąpili do operacji przeniesienia dowodów rzeczowych. Do sklepu pojechały dwie osoby z lubelskiego Sądu Grodzkiego: - Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, policzyliśmy pająki, sprawdziliśmy czy wszystkie żyją, został podpisany specjalny protokół przekazania. Później pająki, w specjalnym hermetycznym opakowaniu, żeby nie zmarzły, przewieźliśmy sądowym samochodem na ul. Bursztynową - relacjonuje jedna z urzędniczek, która brała udział w akcji.
Nie wiadomo, jak długo pająki pozostaną w sklepie. Sąd już zdecydował, że będą sprzedane, bo koszt ich utrzymania (kilkadziesiąt złotych dziennie) jest zbyt wysoki. Kupca szuka lubelski urząd skarbowy. (gp)