Wczoraj wszystkie kliniki, które wykonują zabiegi in vitro musiały przerwać leczenie. Czekają na ministerialne certyfikaty, bez których nie mogą wykonywać zabiegów sztucznego zapłodnienia
To zamieszanie spowodowane jest Ustawą o in vitro. Choć formalnie nowe prawo obowiązuje od niedzieli, to dopiero od wczoraj kliniki przeprowadzające zabiegi in vitro mogą ubiegać się o specjalny certyfikat wydawany przez Ministerstwo Zdrowia.
Żeby go otrzymać, muszą przedstawić tzw. program dostosowawczy, w którym są m.in. informacje o znakowaniu zarodków i komórek, warunkach lokalowych i zarządzaniu jakością. Do czasu zatwierdzenia programu przez resort kliniki nie mogą przeprowadzać zabiegów sztucznego zapłodnienia.
– Musieliśmy wstrzymać leczenie kilkunastu par, które korzystały z rządowego programu in vitro. Są wśród nich pary, które czekają na pierwszą, drugą lub trzecią próbę. Są też pary, które czekają na transfer zarodka, który w tym momencie jest zamrożony – mówi dr hab. n.med. Grzegorz Polak z Centrum Leczenia Niepłodności Ab-Ovo w Lublinie, w którym dotychczas w ramach rządowego programu urodziło się 50 dzieci, a 32 pacjentki są w ciąży.
– Przedłużenie oczekiwania na certyfikat z ministerstwa zdrowia może skutkować tym, że do końca roku w ramach rządowego programu nie będziemy mogli wykonać takiej liczby cykli, jaka była zakontraktowana. Może to z kolei spowodować, że część pacjentek zostanie przesunięta na przyszły rok – dodaje dr Polak.
Ile czasu potrzeba na uzyskanie certyfikatu? – Wczoraj złożyliśmy w ministerstwie tzw. program dostosowawczy. Nie wiemy, ile trzeba będzie czekać na uzyskanie certyfikatu. Ustawa mówi nawet o dwóch miesiącach, jednak ministerstwo zobowiązało się do szybszej odpowiedzi – informuje Katarzyna Plewka ze Specjalistycznego Centrum Medycznego Ovum w Lublinie, w którym dotychczas w ramach rządowego programu urodziło się 82 dzieci (informacje o kolejnych spływają codziennie).
– Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie taka przerwa w leczeniu. Wszyscy pacjenci, zarówno ci objęci programem rządowym, jak i ci, którzy korzystają z usług komercyjnych zostali o tym poinformowani.
W związku z tym nie zaczynaliśmy żadnej nowej procedury, bo jej przerwanie byłoby ze szkodą dla pacjenta. Są natomiast pary, które ze względu na zaistniałą sytuację oczekują na taką procedurę.
Wczoraj minister zdrowia Marian Zembala miał podjąć decyzję o ewentualnym przedłużeniu rządowego programu leczenia niepłodności metodą in vitro na kolejne trzy lata. Jak jednak poinformowało biuro prasowe resortu zdrowia, decyzja na razie nie zapadła.
Dotychczasowy program obowiązuje do 30 czerwca przyszłego roku.