![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Wchodzące na mecz dzieci nie mogły wnosić swoich chipsów, choć takie same sprzedawano na stadionie. Pełne paczki rzucały do śmieci. Zarządca stadionu mówi, że to nie ostatni taki zakaz. A teraz z całej „afery chipsowej” ma się tłumaczyć prezydent miasta
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Prezydenta do raportu stawia miejska radna Helena Pietraszkiewicz (PiS). – Proszę o wyjaśnienie na jakiej podstawie prawnej porządkowi przy wejściu na stadion odbierali dzieciom i młodzieży chipsy, które młodzi ludzie próbowali wnieść na trybuny – pisze Pietraszkiewicz. I pyta, czy nie chodzi tu czasem o ochronę interesów handlowców sprzedających na stadionie te same przekąski, tyle drożej.
Do bulwersującego radną zdarzenia miało dojść podczas rozegranego 6 września meczu towarzyskiego młodzieżowych reprezentacji piłkarskich Polski i Węgier na Arenie Lublin. – Wydaje się skandalem postępowanie służb porządkowych polegające na zmuszaniu dzieci i młodzieży do wyrzucania chipsów do kosza – ocenia Pietraszkiewicz. Jej zdaniem wyrzucanie nietkniętych paczek było niewychowawcze i niezrozumiałe dla dzieci. – A może chipsy zagrażają bezpieczeństwu stadionowemu? – pyta na koniec.
– Tak, to wynika ze względów bezpieczeństwa – odpowiada Miłosz Bednarczyk, rzecznik Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, która to spółka zarządza Areną Lublin. – Produkty spożywcze i płyny wnoszone na stadion niekoniecznie muszą być tym, co jest napisane na etykiecie.
MOSiR tłumaczy, że zakaz nie wziął się znikąd. – Wytyczne UEFA i PZPN zakazują wnoszenia artykułów spożywczych i napojów na mecze odbywające się pod ich auspicjami – stwierdza Bednarczyk. – To był jeden z takich meczów. Był dla Areny Lublin testem stosowania zasad UEFA przed przyszłorocznymi mistrzostwami Europy do lat 21. Wdrożyliśmy na ten mecz wszystkie wytyczne UEFA, które będą stosowane w trakcie turnieju. Dotyczyły m.in. parkingów, komunikacji i wnoszenia rzeczy.
Zarządca stadionu zapowiada, że więcej będzie imprez, na które nie wejdziemy z chipsami. – Zakaz był wprowadzony także na meczach rugby i futbolu amerykańskiego – mówi rzecznik MOSiR. Dodaje, że były to wymogi związków sportowych, choć przyznaje, że i MOSiR chce „przyzwyczajać” kibiców do zakazu.
Radna Pietraszkiewicz sugeruje, że służby stadionowe powinny zapewnić depozyt na zakazane przedmioty. – Niezłożone do depozytu chipsy mogą stać się przedmiotem ponownego obroty handlowego – uważa radna. – Taki depozyt działa przy wszystkich imprezach – zapewnia tymczasem Bednarczyk.