Nad rozpisaniem referendum w sprawie odwołania Adama Wasilewskiego ze stanowiska prezydenta Lublina debatują w Ratuszu miejscy radni.
Głosowanie w tej sprawie jest konsekwencją wcześniejszej decyzji Rady Miasta, która nie udzieliła prezydentowi absolutorium za rok 2008 uznając, że źle zarządzał miejską kasą.
- Referendum powinno być oparte na przekonaniu państwa, że jako prezydent prowadzę to miasto do katastrofy, albo że moje działania blokują rozwój miasta - mówi Adam Wasilewski radnym i wskazuje, że na tle innych podobnych miast Lublin wydatki inwestycyjne Lublina i ich wykonanie nie wyglądają źle.
Jeśli radni zarządzą referendum, to o jego terminie zdecyduje komisarz wyborczy. Referendum będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 osób, które w drugiej turze wyborów prezydenta pobrały karty do głosowania. Było to 99670 osób.
To oznacza, że teraz do urn musiałyby pójść co najmniej 59802 osoby. Jeśli mieszkańcy obronią prezydenta, w Ratuszu nie zmieni się nic. Gdyby zaś Wasilewski przegrał głosowanie, wtedy władzę w mieście objąłby pełnomocnik premiera i rządziłby do czasu wyboru nowego prezydenta, którego kadencja zakończyłaby się w tym samym terminie, w którym powinna się zakończyć kadencja Adama Wasilewskiego.