Ciężkie oskarżenia pod adresem „osób, które się mienią, że są obrońcami natury” wytacza jeden z miejskich radnych. Zarzuca im spowodowanie zniszczeń na placu budowy, jakim są Aleje Racławickie. Ratusz potwierdza, że zniszczeń jest dużo, ale nie wskazuje winnych, których nie zdołała ustalić nawet policja.
– W czasie prowadzenia tej inwestycji bardzo dużo szkód materialnych dokonały osoby, które się mienią, że są obrońcami natury, po prostu zniszczenia były – oznajmił publicznie miejski radny Zbigniew Jurkowski z klubu prezydenta Żuka. Mówił to na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Rady Miasta.
Słowa radnego mocno oburzyły społeczników, którzy naciskali na Ratusz, by zmienił projekty przebudowy Al. Racławickich i ul. Lipowej, by oszczędzić rosnące tu drzewa, co w znacznym stopniu im się udało.
– Rzucanie takich insynuacyjnych oskarżeń przez osobę piastującą godność radnego to nie błahostka. To podważanie zaufania i dobrego imienia konkretnych osób i organizacji – komentuje Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka, którego aktywiści bronili zieleni w Alejach. – Mienię się obrońcą natury i tak jestem przez wiele osób kojarzony – przyznaje Gorczyca i wywołuje do tablicy radnego. – Poprze pan swoje odkrycia jakimiś konkretami czy tak sobie pan po prostu papla jak przekupka?
– Nie wycofuję się z tych słów. Z pewnego źródła wiem, że była to akcja zainicjowana przez ekologów – mówi nam radny Jurkowski. – Nie mogę powiedzieć, z jakiego źródła to miałem, bo to źródło wyschło. Było to z inicjatywy ludzi, którzy zwą się ekologami.
Od jego oskarżeń oficjalnie odcina się Ratusz. – Nigdy ze strony miasta nie padły zarzuty w stronę obrońców przyrody, jakoby to oni byli sprawcami dewastacji w trakcie trwającej przebudowy Al. Racławickich – zapewnia nas Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. – Faktem jest natomiast, że do takich dewastacji dochodziło i w porównaniu z innymi inwestycjami realizowanymi przez miasto, to tutaj skala zniszczeń jest rzeczywiście znacząca.
Najgłośniejszym zdarzeniem było podpalenie ułożonych już w drodze i zasypanych elementów kanalizacji burzowej w ul. Lipowej. Straty po tym pożarze oszacowano na 500 tys. zł.
>>> Straty: pół miliona i czas. Problem z przebudową ul. Lipowej w Lublinie
Na straty można też spisać czas poświęcony na montaż instalacji, która nadaje się tylko do wymiany, co mocno przedłuży przebudowę Lipowej między Alejami a Okopową. Głośno było też o pożarze zasiedlonego przez ptaki pustostanu na rogu Al. Racławickich i ul. Poniatowskiego. Ogień pojawił się tu w noc poprzedzającą wizytę ornitologa, który miał stwierdzić, czy w przeznaczonym do rozbiórki budynku mieszkają ptaki.
>>> Dziesiątki ptaków zginęły w podpalonym budynku przy Al. Racławickich w Lublinie
Dziwnych zdarzeń, jak twierdzi Ratusz, było więcej. – Dewastacje dotyczyły m.in. sprzętu i mienia zlokalizowanego na budowie. Dwukrotnie zostały wybite szyby w sprzęcie na ul. Poniatowskiego, poprzecinano przewody hydrauliczne, uszkodzono przesadzarki drzew na Al. Racławickich, przewrócono oznakowanie i wygrodzenia na ul. Lipowej i Al. Racławickich, wybito szyby na przystanku – wylicza Urząd Miasta. A to nie koniec listy. – Przewrócono ogrodzenie i naklejano plakaty na ul. Poniatowskiego wokół budynku przeznaczonego do rozbiórki i wyrwano sztaby zabezpieczające jego drzwi, przewracano palety z materiałami.
– Za każdym razem tego typu sytuacje były zgłaszane na policję. Sprawcy nie zostali wykryci – przyznaje Justyna Góźdź.
– Policja sprawców nie ustaliła, ale pan radny ustalił – komentuje Gorczyca. – Każda epoka ma podobną aferę: cesarz Neron oskarżył chrześcijan o podpalenie Rzymu, Hitler komunistów o podpalenie Reichstagu, a radny Jurkowski ekologów o przegryzienie kabli w koparce.