Zwrotu prawie 2,6 mln zł chce Urząd Miasta od łódzkiej spółki prowadzącej w Lublinie szkoły Żak: liceum dla dorosłych i szkołę policealną. Według kontrolerów z Ratusza spółka nieprawidłowo wydała pieniądze z dotacji oświatowej od miasta. To nie pierwszy taki spór, poprzedni zakończył się przegraną miasta.
Kontrola przeprowadzona przez Urząd Miasta miała sprawdzić, co się stało z pieniędzmi wypłaconymi przez samorząd Lublina na prowadzenie obu szkół w latach 2017 i 2018. Było to łącznie ponad 3,4 mln zł.
Podstawą wypłat były przepisy, które – w dużym uproszczeniu – mówią, że niepubliczne szkoły mają dostawać od samorządu takie pieniądze, jakie samorząd wydałby na ich utrzymanie, gdyby to on je prowadził. Obie szkoły prowadzi łódzka spółka Centrum Nauki i Biznesu „Żak”.
Z otrzymanej dotacji szkoły wykorzystały prawie 3,3 mln zł. Według Ratusza większość pieniędzy wydano nieprawidłowo. – Kwota 2 590 677,47 zł została wykorzystana niezgodnie z przeznaczeniem – stwierdza w wystąpieniu pokontrolnym Anna Morow, dyrektor Wydziału Audytu i Kontroli w Urzędzie Miasta.
Największym z podważanych przez nią wydatków jest 1 mln zł przekazane w 2017 r. przez CNiB „Żak” spółce Koedu za „kompleksową usługę w zakresie organizacji procesu dydaktycznego”.
Według kontrolerów prace zlecone spółce Koedu „pokrywały się z zadaniami realizowanymi przez dyrektora szkół, asystentkę dyrektora oraz sekretarzy szkół”. Ratusz zauważa, że obie firmy są ze sobą powiązane, a kontrolerom nie dostarczono informacji o tym, jakie usługi i produkty składały się na miesięczne faktury wystawiane Żakowi przez Koedu.
Zdaniem Urzędu Miasta niezgodne z przeznaczeniem dotacji było też zlecenie obsługi księgowej i finansowej obu placówek spółce „Biuro Obsługi Finansowej Szkół” (BOFS), do której trafiło w ten sposób ponad 470 tys. zł.
– Takie ustalenie wynagrodzenia jest nieracjonalne i rażąco odbiega od cen rynkowych za usługi tego rodzaju, a tym samym narusza zasady wydatkowania środków publicznych – stwierdza w swym piśmie Morow, która zwraca uwagę na to, że również spółka BOFS ma powiązania z CNiB „Żak”.
Miasto podważa też wydatek 289 tys. zł na wynagrodzenia nauczycieli zatrudnionych na umowę-zlecenie. Według Ratusza „brak jest dowodów potwierdzających wykonanie zleconej usługi”, a spółka prowadząca szkoły „nie okazała do kontroli dzienników lekcyjnych”.
Ratusz zakwestionował też inne wydatki rozliczone dotacji. Wśród nich np. 69 tys. zł na wynagrodzenie dyrektora szkoły, bo „do kontroli nie przedłożono umowy o pracę ani zakresu jego obowiązków”, Miasto podważa m.in. wydatek 59 tys. zł na wynagrodzenie fachowca od reklamy szkół, 53 tys. na premie dla pracowników, 50 tys. zł na archiwizację dokumentów, a nawet 1 tys. zł za wożenie dokumentów taksówką.
Ratusz oficjalnie zaproponował miejskiej spółce, by uznała swoją winę i zwróciła pieniądze dobrowolnie. Firma nie zgadza się jednak z wystąpieniem pokontrolnym i zaskarża je do sądu.
To trwa dłużej
Ratusz nie po raz pierwszy kwestionuje wydatki sfinansowane miejskimi pieniędzmi przez szkoły Żak. Po kontroli finansów z lat 2011-12 Urząd Miasta zażądał od spółki 3,6 mln zł. Taka decyzja została wydana jesienią 2016 r. Firma odwołała się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które rozpatrywało sprawę aż 29 miesięcy, po czym uznało, że miastu należy się zwrot „tylko” 2,6 mln zł. Spółka nie zgodziła się z tą decyzją i zaskarżyła ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który w grudniu zeszłego roku orzekł, że miastu nie należy się nic, bo sprawa dawno się przedawniła.