Jasio, jego mama i trójka rodzeństwa, nie mają gdzie mieszkać. – Jesteśmy bez wyjścia, pakujemy się i zamieszkamy w namiocie – rozpacza kobieta.
– Starałam się znaleźć nowe mieszkanie, ale nikt nie chce wynająć matce z czworgiem dzieci. A jak już ktoś chciał, to za taką cenę, że nas nie stać – ubolewa Madina Iwanow, Białorusinka z polskim obywatelstwem. Z mieszkania na lubelskim Czechowie, które teraz wynajmują, muszą wyprowadzić się do końca miesiąca.
– Właścicielka przyjeżdża 30 lipca i odbierze mi klucze. Wiele jej zawdzięczam, bo przez kilka lat pozwalała mi opłacać tylko rachunki, nie liczyła na dodatkowe pieniądze – tłumaczy kobieta.
3-letni syn kobiety Jasio jest chory na mukowiscydozę. Dlatego rodzina nie może zamieszkać w domu samotnej matki, bo dzieci z tą chorobą nie mogą przebywać w dużych skupiskach ludzi. Wtedy choroba mogłaby się zaostrzyć i Jasio trafiłby do szpitala.
Madina Iwanow złożyła podanie do Wydziału Spraw Mieszkaniowych Urzędu Miasta o przyznanie lokalu do remontu. – To może być małe, zniszczone mieszkanie, chociaż jeden pokój. Najwyżej go przedzielimy, by Jasio miał osobne pomieszczenie – mówi Madina. Rodzinie pomaga Stowarzyszenie "Wspólne Korzenie”. Znalazło kilku przedsiębiorców, którzy za darmo wyremontują mieszkanie, które przydzieli miasto.
– Społeczna komisja mieszkaniowa zaopiniowała pozytywnie wniosek. Teraz pozostaje kwestia znalezienia lokalu, ale trudno podać konkretny termin – zastrzega Ewa Lipińska, dyrektor Wydziału Spraw Mieszkaniowych. – To będzie mieszkanie z odzysku, np. po śmierci lokatora. Na razie takiego lokalu nie mamy, ale wiemy, że sprawa jest pilna.
Rodzina zaczęła już pakować rzeczy. – Nie mam wyjścia, pożyczę od znajomych namiot i zamieszkamy nad Zalewem Zemborzyckim. Najgorsze, że musimy mieć lodówkę, bo w niej trzymam leki i odżywki syna. Gotować będziemy na butli gazowej – wzdycha Madina. – A może jeszcze jakaś spółdzielnia pozwoli nam przekształcić strych na mieszkanie.
Takie możliwości jednak nie ma. – Przed 2001 rokiem mogliśmy dysponować strychami i adaptować je na mieszkania. Teraz takie pomieszczenia są własnością wspólnoty – wyjaśnia Sławomir Osiński, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Czechów”. – Poza tym lokale, które nadawały się do adaptacji, zostały przekształcone na lokale już dawniej. Te, które zostały, nie nadają się do zamieszkania.