Mąż i ociec Anety F.-K. po przesłuchaniu wyszli w sobotę na wolność. Prokuratura ma wątpliwości czy rzeczywiście pobierali z kont pieniądze, które przywłaszczyła była pracownica BPH.
Aneta F.-K. w oddziale BPH przy ul. Królewskiej w Lublinie doradzała najbardziej zamożnym klientom. Teraz około 40 z nich twierdzi, że na ich kontach brakuje w sumie 18 mln zł. W kłopoty wpadli też ci, którym kobieta udzielała kredytów hipotecznych. Takie przypadki opisaliśmy w Dzienniku. Klienci dostawali pierwszą ratę, rozpoczęli budowy a potem okazywało się, że bank nie podpisał z nimi żadnej umowy.
Jacek Balcer, rzecznik BPH, obiecywał, że bank będzie się starał takie sprawy szybko załatwić. – Poszedłem parę dni temu do dyrektora banku i zostałem potraktowany jakbym był tam po raz pierwszy – mówi klient Anety F.-K., który musi pożyczać od znajomych pieniądze na skończenie przed zimą budowy domu. – Zaproponowali tylko abym od nowa starał się o kredyt. A moje pismo o wyjaśnienie sprawy leży w banku już od kilku tygodni. D.J.