Po pożarze, który strawił Karczmę w Skowronkach w Lublinie, przyjaciele, znajomi sąsiedzi nie zostawili właścicieli samych. Przychodzą na pogorzelisko każdego dnia i pomagają sprzątać, a w internecie ruszyli ze zbiórką. Na odbudowę restauracji potrzeba 750 tys. zł.
– Karczmę stawialiśmy sami. Własnym sumptem, bo nie jesteśmy krezusami. Otworzyliśmy ją 13 października 2002 r. To było nasze dziecko, które od razu po 18. urodzinach niczym niesforny małolat spłatało nam brzydką psotę – mówi Iwona Czajkowska, współwłaścicielka posesji.
W środę, 14 października, wybuchł pożar.
– Byliśmy wtedy z tatą w karczmie. Ja robiłem coś na zapleczu, a on rozpalał piec grzewczy, bo było zimno – wspomina Michał Czajkowski. – I raptem pojawił się ogień.
Gdy na miejsce dotarli strażacy, w płomieniach stał już cały dach. Powodem pożaru okazała się awaria pieca grzewczego. – Straciliśmy dobytek całego życia. To była firma rodzinna, tylko ja mam inne źródła dochodu, bo pracuję jako nauczycielka wf w lubelskim ośrodku dla dzieci niesłyszących – opowiada pani Iwona.
W Karczmie pracował jej mąż i syn, który, żeby dobrze zająć się rodzinnym interesem, skończył szkołę gastronomiczno-hotelarską w Poznaniu.
– Wszystko szło dobrze. Restauracja dobrze działała. Mieliśmy szczęśliwe życie i zawodowo, i prywatnie. 1,5 miesiąca temu urodziła mi się córka – mówi pan Michał. – A potem wystarczyło kilka godzin, żeby wszystko wywróciło się do góry nogami.
Spalona Karczma w Skowronkach
Ojciec rodziny załamał się. O pożarze rozmawiać nie chce.
– A dziwi się pani? To było całe jego życie – mówi jego syn. – Ja chyba też bym się załamał.
Napisałem na Facebooku, że przystępujemy z tatą do sprzątania po pożarze i nagle zaczęli przychodzić ludzie. Pomagają nam z dobrego serca. Pracują bardzo ciężko. Dają nam siłę. To dla nich postanowiliśmy, że się odbijemy od dna.
Jednym z pomagających jest pan Piotr. – To, że trzeba pomóc, było oczywiste – mówi. – Żyjemy przecież razem, na jednej dzielnicy i musimy dawać sobie wsparcie. Zresztą ten lokal doskonale znałem. Byłem nawet na otwarciu karczmy.
Można pomóc
Żeby odbudować Karczmę w Skowronkach, potrzeba 750 tys. zł. Przyjaciele rodziny zorganizowali na portalu zrzutka.pl akcję „Pomoc w odbudowaniu Karczmy zniszczonej po pożarze”.
Zbiórka jest niezbędna, bo karczma nie była ubezpieczona. – Tak stało się przez epidemię, bo dotychczas zawsze kupowaliśmy ubezpieczenie – podkreśla pani Iwona. – Uznaliśmy, że skoro nie możemy przyjmować gości i nie wiadomo, jak długo to potrwa, zrezygnujemy z wykupienia ubezpieczenia. Chcieliśmy te 1500 zł, które trzeba byłoby na to przeznaczyć, wykorzystać na przetrwanie trudnego czasu.
Rodzina nie chciała jednak przespać czasu epidemii. – Liczyliśmy, że gdy to wszystko się skończy, ludzie do nas wrócą. Dlatego zaczęliśmy remont. Odmalowaliśmy wszystkie wnętrza, odświeżyliśmy meble, wycyklinowaliśmy podłogi. Wszystko było gotowe na powrót klientów. I wtedy wybuchł ten pożar.