Byli policjanci oskarżeni o korupcję stanęli przed sądem. Według śledczych, w zamian za łapówkę pomogli w przechwyceniu transportu papierosów z przemytu. Grozi im do 15 lat więzienia.
- Wniosek ten nie zostanie uwzględniony. Proponowana kara jest zbyt łagodna - skwitowała sędzia Beata Górna-Gielara.
Michał B. może teraz przedstawić bardziej surową propozycję. Powinien to zrobić podczas kolejnej, marcowej rozprawy. O dobrowolnym poddaniu się karze myśli również jego kompan, Albert W. Z deklaracji jego obrońcy wynika, że mężczyzna chce zaproponować dla siebie 2 lata więzienia i 20 tys. zł grzywny. Zanim jednak złoży formalny wniosek, chce zapoznać się ze wszystkimi aktami sprawy.
Nad podobnymi krokami zastanawia się również 29-letni Seweryn N., który miał organizować transport nielegalnych papierosów. W sprawie oskarżony jest także Paweł K. - miał on nakłaniać policjantów do przekraczania uprawnień. Jego pełnomocnik wnioskowała o umorzenie sprawy.
Przemyt, łapówki i narkotyki
Oskarżeni policjanci wpadli dzięki akcji policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych. Z ustaleń śledczych wynika, że weszli w komitywę z przemytnikami papierosów. Seweryn N. chciał on przejąć transport papierosów od swoich" kontrahentów”. Miała w tym pomóc policyjna kontrola samochodu, przewożącego kontrabandę. Tu swoją rolę odegrali Michał B. i Albert W. W marcu 2013 roku wyruszyli na akcję nieoznakowanym radiowozem.
Z akt sprawy wynika, że przy ul. Nałęczowskiej w Lublinie zatrzymali renault espace. W aucie, zamiast tylnej kanapy było 1000 paczek papierosów z przemytu. Po zatrzymaniu, niewtajemniczony dostawca uciekł. Seweryn N. został w aucie.
- Żaden z policjantów nie sprawdzał samochodu, który w całości był wypełniony papierosami - wyjaśniała po skierowaniu aktu oskarżeni Beata Syk-Jankowska, rzecznik prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Po zgłoszeniu kontroli oficerowi dyżurnemu, policjanci zwolnili pojazd. Za tę pozorowaną kontrolę przyjęli 7500 zł.
Seweryn N., miał wyjaśnić swojemu dostawcy, że nielegalny towar przejęła policja.
Kilkanaście zarzutów
Obaj policjanci usłyszeli po kilkanaście zarzutów. Chodzi nie tylko o korupcję. Michał B. i Albert W. mieli również "pompować” statystyki. Zdaniem śledczych wpisywali do służbowych dane znajomych, których rzekomo legitymowali. Rekwirowali również papierosy z przemytu, którymi handlowano przy ul. Ruskiej. Towar zamiast do depozytu trafiał do domów policjantów. Obaj przekładali papierosy z radiowozu do własnych aut, nawet na parkingu przed komendą przy ul. Północnej.
Michał B. miał również zaopatrywać się w alkohol u znajomego złodzieja. Chodzi o wódkę i whisky, kradzioną ze sklepów sieci Lidl. Za butelkę markowego alkoholu policjant miał płacić jedyne 20-25 zł. Michał B. i Albert W. nie gardzili także środkami psychotropowymi. Z akt sprawy wynika, że handlowali między sobą mefedronem i tabletkami ecstasy. Policjanci zostali wyrzuceni ze służby natychmiast po aresztowaniu.