Zdaniem rzecznika dyscyplinarnego KUL wypowiedzi będącego wykładowcą uczelni wojewody lubelskiego na temat Marszu Równości w Lublinie nie były „czynem uchybiającym godności nauczyciela akademickiego, polegającym na głoszeniu poniżających i niezgodnych z prawdą naukową słów”.
– Nie zdołano potwierdzić, iż dr hab. Przemysław Czarnek posługiwał się „mową nienawiści”, zaś jego słowa pozostawały w sprzeczności z prawdą naukową. On sam jednoznacznie zapewniał, iż nie zamierzał nikogo urazić i jest gotów przeprosić osoby, które poczuły się urażone jego wypowiedziami – czytamy w uzasadnieniu decyzji wydanej 2 kwietnia przez rzecznika dyscyplinarnego KUL, dr hab. Waldemara Bednaruka.
Argumentuje, że wojewoda korzystał z konstytucyjnego prawa do wolności wypowiedzi i nie wypowiadał się w odniesieniu do konkretnej osoby.
Postępowanie wyjaśniające zostało wszczęte po tym, jak z apelem do rektora KUL zwróciła się grupa naukowców z wielu polskich uczelni. Chodziło m.in. o nagranie zamieszczone na kanale Przemysława Czarnka w serwisie Youtube, w którym wzywał prezydenta Lublina do zakazania planowanego na 13 października. Mówił też, że wydarzenie służy promocji „zboczeń, dewiacji i wynaturzeń”.
Z kolei komentując decyzję sądu uchylającą wydany zakaz manifestacji stwierdził: „żałuję, że sąd dostrzega prawa jakiejś mniejszości”.
Wojewoda ze swoich słów będzie jednak musiał tłumaczyć się przed sądem. Prywatny akt oskarżenia przeciwko niemu w październiku ubiegłego roku skierował organizator marszu Bartosz Staszewski. Pierwotnie Sąd Rejonowy Lublin-Zachód sprawę umorzył, ale po apelacji to rozstrzygnięcie uchylił sąd wyższej instancji. Postępowanie rozpocznie się więc od nowa. Pierwsza rozprawa odbędzie się w najbliższy poniedziałek. Staszewski zapowiedział, że zaproponuje rozwiązanie sporu w formie ugody.