Mam 17 lat i dostaję 15, to ch... a nie wyrok - krzyczał Konrad Nowacki do sędziów. Jego kompan, Paweł Nastaj, opluł na sali sądowej kamerzystę.
Przed ogłoszeniem wyroku przy sali rozpraw zebrała się grupka koleżanek i krewnych Nowackiego i Nastaja. Obaj stanęli przed Sądem Okręgowym w Lublinie za usiłowanie zabójstwa lubelskiego studenta. Do prowadzonego przez policjantów Nowackiego przedarła się młoda dziewczyna. Udało się jej namiętnie go pocałować. Potem - w trakcie ogłaszania wyroku - udawała tak zrozpaczoną, że upadła na posadzkę.
Nowacki zaczął rzucać przekleństwami już na korytarzu. Potem było jeszcze gorzej. Posypały się wyzwiska pod adresem sędziów. Za to, że wydali zgodę na robienie mu zdjęć.
Kolejny popis chamstwa dał Nowacki, gdy usłyszał wyrok. - Mam 17 lat i dostaję 15, to ch... a nie wyrok - krzyczał. Przy wyprowadzaniu z sali zaczął wygrażać studentowi. - Zginiesz...
Nerwy puściły też Nastajowi. Opluł kamerzystę telewizji. - Dobrze zrobił - krzyknęła jedna z nastolatek.
- Ilość ciosów, miejsce ich zadania, pozostawienie ofiary bez pomocy: to wszystko świadczy, że postępowanie oskarżanych należy potraktować jako usiłowanie zabójstwa - uzasadniała wyrok sędzia Anna Folwarczna. - Andrzeja K. udało się uratować tylko dzięki szybkiej interwencji policji i lekarzy.
Wyśmiewali też długie włosy studenta. W końcu zagrozili, że mu je obetną. Wyszli za nim z autobusu. Wyciągnęli noże. Student dostał pięć ciosów w klatkę piersiową. Tylko szybka operacja uratowała mu życie.
Sprawa bulwersowała tym bardziej, że wśród napastników była Nina, nastolatka dobrze znana policji. Była zamieszana w sprawę wrzucenia do studni swej koleżanki. Za udział w pobiciu studenta odpowiada przed sądem rodzinnym.
Oprócz Nastaja i Nowackiego na ławie oskarżonych siedziała również Aleksandra Pietraszek. Za udział w pobiciu studenta sąd skazał ją na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Próbowała pomagać swoim kompanom. Tuż po zatrzymaniu przez policję wrzuciła w komisariacie ich nóż do ubikacji.
Dzisiejsze wyroki nie są prawomocne.