Prezydent Andrzej Pruszkowski przed czasem wraca do Lublina z wojaży po Ameryce. Nie chce przegapić spotkania ze swoim partyjnym szefem, Jarosławem Kaczyńskim.
Ratusz informował, że prezydent będzie przebywał w Stanach Zjednoczonych od 24 do 30 marca. W Waszyngtonie miał spotkać się z kongresmenami, w Chicago z członkami Klubu Ziemi Lubelskiej,
a w Nowym Jorku ze Stowarzyszeniem Lublinian w Ameryce. Podróżując po Ameryce (przed Stanami prezydent był na kongresie wodnym w Meksyku) opuścił sesję Rady Miasta. Krytykowali go za to radni i mieszkańcy Lublina.
Tymczasem niespodzianka. Prezydent już dziś będzie w Ratuszu, choć - według zapowiedzi - powinien być jeszcze
w Stanach. - Poinformował mnie o tym telefonicznie we wtorek - mówi Tomasz Rakowski, rzecznik prasowy Pruszkowskiego. I przekonuje, że powrót nie jest przyspieszony.
Czwartek to ważny dzień - do Lublina niespodziewanie dla Pruszkowskiego zjeżdża Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, partii, do której należy prezydent Lublina. Kaczyński objeżdżając największe miasta Polski inauguruje kampanię przed jesiennymi wyborami do samorządu. A Pruszkowski jest kandydatem PiS na najwyższy urząd w Ratuszu.
Jacek Gallant, radny Socjaldemokracji Polskiej: Widać, że układ partyjny i pan Kaczyński jest ważniejszy dla prezydenta niż radni i mieszkańcy Lublina.
- Prezydent jest również po to, żeby na zewnątrz reprezentować Lublin. Jego obecność na sesjach Rady Miasta nie jest konieczna, ma dobrych zastępców, którzy go reprezentują. Jeśli mógł skrócić wizytę w Stanach Zjednoczonych, to nie widzę żadnego problemu, szczególnie, że przyjazd prezesa Kaczyńskiego to duże wydarzenie - ocenia Piotr Dreher, członek regionalnych władz PiS.