Mężczyzna, który rzucił się z maczetą na swoją dziewczynę, nie odpowie za usiłowanie zabójstwa. Kobieta zmieniła bowiem swoje zeznania
– Pokrzywdzona twierdzi obecnie, że mężczyzna nie groził jej pozbawieniem życia – mówi Marcin Kozak, zastępca Prokuratora Rejonowego w Lublinie. – W tej sytuacji Łukasz Z. nie będzie odpowiadał za usiłowanie zabójstwa, a za uszkodzenie ciała.
To oznacza, że 33-latek musi się liczyć z karą do 5 lat więzienia. Najprawdopodobniej wyrok będzie jednak znacznie łagodniejszy. Łukasz Z. postanowił bowiem dobrowolnie poddać się karze. Musi ją teraz uzgodnić z prokuratorem. Ostatnie słowo w tej sprawie będzie należało do sądu.
W marcu w domu przy ul. Garbarskiej w Lublinie 20-letnia Kinga o mało nie straciła życia. Z Łukaszem Z. spotykała się od kilku miesięcy. Postanowiła jednak od niego odjeść. Dzień przed awanturą mężczyzna wyprowadził się i wrócił do swojego domu przy ul. Sosnowej. Był jednak zazdrosny i nie chciał się pogodzić z rozstaniem. Dzwonił do Kingi. Z początkowych relacji kobiety wynikało, że groził jej śmiercią.
20-latka bała się zostać w domu, więc razem z dziećmi poszła na noc do matki. Po powrocie do siebie, odbierała kolejne telefony od Łukasza Z., który chciał do niej wrócić. Z każdą kolejną rozmową 33-latek wydawał się jej coraz bardziej pijany.
W nocy 33-latek przyszedł do domu Kingi. Jak wynika z akt sprawy, zdemolował drzwi i wdarł się do środka. W jednej ręce trzymał młotek, a w drugiej maczetę o długości 60 cm. Kazał dziewczynie wyjść na zewnątrz. Oboje poszli w pobliże płynącej niedaleko rzeki Czerniejówki. 33-latek kłocił się z Kingą, wymachując przy tym maczetą.
Według śledczych, 33-latek na początku uderzył dziewczynę tępą krawędzią maczety. Celował w nogi, a następnie w głowę. Kinga chciała się zasłonić. Skończył się to dla niej poważnymi obrażeniami ręki. Ranna 20-latka pobiegła do sąsiadki, która wezwała pogotowie. Łukasz uciekł do domu. Niedługo później został zatrzymany przez kryminalnych.
Podczas przesłuchania tłumaczył, że groził dziewczynie, bo był nieszczęśliwy. Działał wówczas pod wpływem narkotyków. Mężczyzna był wielokrotnie karany, m. in. za kradzieże i pobicie. Za kratami spędził w sumie 8 lat. Obecnie na wyrok czeka w areszcie.