Wydawali pozwolenia na budowę niezgodnie z procedurą, nie traktowali równo inwestorów, źle prowadzili dokumentację - to tylko niektóre grzechy
6 września ubiegłego roku opisaliśmy historię Mariana Cz., urzędnika Wydziału Architektury, Budownictwa i Urbanistyki UM, który miał zaproponować mieszkańcowi Lublina zakup projektu budowlanego wraz z niezbędnymi pozwoleniami za kwotę 10 tys. zł. Ten o wszystkim powiadomił prezydenta Lublina, który z kolei zgłosił sprawę do prokuratury i CBA. I zarządził wewnętrzną kontrolę całego wydziału. Jej wyniki poznaliśmy wczoraj.
- Sprawdzaliśmy pracę Wydziału Architektury w pierwszym kwartale 2007 roku. Szczegółowo zbadaliśmy 201 udzielonych pozwoleń na budowę tak, żeby kontrolą objąć jak najszersze spektrum pracowników - mówi Anna Morow, dyrektor Wydziału Audytu i Kontroli UM w Lublinie. - Kontrola nie wypadła dobrze. Wypunktowaliśmy szereg nieprawidłowości.
Teraz kontrolerzy przygotują zalecenia pokontrolne. Przekażą je do w ciągu miesiąca do Wydziału Architektury. Zapozna się z nimi także prezydent Adam Wasilewski.
- Czekam na protokół. Wraz z wiceprezydentem Stanisławem Ficem, któremu podlega Wydział Architektury podejmiemy stosowne decyzje - zapowiada prezydent Wasilewski.
Co szwankuje w architekturze
* Wątpliwości inspektorów wzbudziła też kwestia terminów, w jakich urzędnicy wydawali pozwolenia na budowę. W niektórych przypadkach było to tylko 4 dni a, w innych nawet 62. - Taka sytuacja może rodzić podejrzenie o nierównym traktowaniu inwestorów - uważa dyrektor Morow. - Dlaczego jedni czekali na decyzję kilka dni, a inni dwa miesiące? To należy wyjaśnić.