Chłopiec, który spadł ze słupa energetycznego, może liczyć na odszkodowanie od Lubelskich Zakładów Energetycznych. Korzystny dla niego wyrok wydał lubelski sąd.
na ziemię. W krytycznym stanie trafił do szpitala. Zapadł w śpiączkę.
- Kornel przed wypadkiem był pełnym życia chłopcem. Teraz nie ma z nim kontaktu, wymaga całodobowej opieki i wieloletniej rehabilitacji - podnosiła w sądzie rodzina nastolatka. Od zakładów energetycznych domaga się ponad 1 miliona złotych
i 6 tysięcy comiesięcznej renty.
Zakład energetyczny bronił się, że do wypadku doszło z winy nastolatka, który bezmyślnie wszedł na słup energetyczny. Ale najpierw Sąd Okręgowy, a potem Apelacyjny uznały, że firma ponosi odpowiedzialność za skutki porażenia. I to bez względu na to, że nie dopuściła się zaniedbań.
W uzasadnieniu sędziowie stwierdzili, że zakład energetyczny odpowiada na "zasadzie ryzyka”. Wykorzystuje urządzenia, które mogą być niebezpieczne i ponosi odpowiedzialność za wyrządzone przez nie szkody. Ważne znaczenia dla rozstrzygnięcia tej sprawy miała opinia biegłego z zakresu psychologii dziecięcej.
Psycholog stwierdził, że nastolatek cierpiał na zespół nadpobudliwości psychoruchowej. Nie miał więc świadomości, jak niebezpieczne jest wejście na słup energetyczny.
Teraz sąd zajmie się ustaleniem wysokości kwoty, którą zasądzi za skutki porażenia.