Policjanci zatrzymali dwóch podpalaczy, którzy od miesięcy terroryzowali mieszkańców wieżowców przy ul. Przedwiośnie.
- Mamy drani! - oznajmili wczoraj z ulgą lubelscy policjanci. Ta sprawa nie dawał im spokoju. W weekend wreszcie dopadli podpalaczy z Czubów. To 19-letni Mateusz P. i cztery lata starszy Grzegorz Cz. Dranie mieszkają w bloku, który sami…podpalali.
Koszmar dla jego mieszkańców zaczął się w kwietniu tego roku. Wtedy wybuchł pierwszy pożar w wieżowcu przy ul. Przedwiośnie 1. Potem było coraz gorzej. Ogień pojawiał się co kilka tygodni. Nocą, 7 sierpnia na kilku piętrach paliły się drzwi, za którymi znajdują się niewielkie korytarze prowadzące do kilku mieszkań. Ogień odciął jedyną drogę, którą mieszkańcy mogli się wydostać. Na trzecim piętrze ogień sam zgasł. Na piątym - spłonęły niemal całe drzwi. Podobnie na dziewiątym. Dogaszali je strażacy. Drzwi płonęły również w bloku przy ul. Przedwiośnie 3.
Nikomu nic się nie stało tylko dlatego, że zawsze ktoś szybko zobaczył dym i zdążył zaalarmować sąsiadów.
Policja od razu podejrzewała, że podpalacze mogą mieszkać w blokach, w których dochodziło do pożarów. Do ustalenia sprawców powołano specjalną grupę. Wywiadowcy - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - codziennie obserwowali wytypowanych przez siebie potencjalnych sprawców.
- 23-letni Grzegorz C. został zatrzymany w piątek w południe - mówi Piotr Branica z biura prasowego KMP w Lublinie. - Na wizji lokalnej pokazywał szczegółowo jak wzniecał ogień. Robił to ze swym młodszym kolegą 19-letnim Mateuszem Ś.
Mężczyźni nie potrafili wytłumaczyć na przesłuchaniu dlaczego podpalali. Niekiedy nawet pomagali w gaszeniu pożaru.
Na komisariacie sprawiali wrażenie, że nie dociera do nich to, co zrobili.
- Powiedzieli, że to była taka zabawa - zdradził nam jeden z policjantów.
Prokuratura postawiła im zarzuty wzniecenia pożarów, które zagrażały życiu i zdrowiu wielu osób. Wystąpiła o ich aresztowanie. W sobotę Sąd Rejonowy w Lublinie takiego wniosku nie uwzględnił. Podpalacze wyszli już na wolność. Sąd oddał ich tylko pod dozór policji. Do procesu mają się trzy razy w tygodniu zgłaszać do komisariatu.