Zapadł wyrok w sprawie sporu o budowę bloków obok domów jednorodzinnych przy ul. Goździkowej. Sąd stwierdził, że niezgodna z prawem jest decyzja, która była podstawą do wydania pozwolenia na budowę. Ale samego pozwolenia nie unieważnił.
Sąd zajmował się kontrowersyjną inwestycją za sprawą lubelskiej Fundacji Wolności, do której zgłosili się mieszkańcy ul. Goździkowej. Nie chcą oni, żeby przy ich uliczce, wśród domów jednorodzinnych, powstały bloki mieszkalne.
Ich budowę planuje spółka GP Paszkowski i Wspólnicy, która wiosną zeszłego roku dostała od Urzędu Miasta decyzję ustalającą warunki zabudowy, czyli tzw. wuzetkę. Taką decyzją określa się możliwy sposób wykorzystania nieruchomości, które nie mają wciąż planu zagospodarowania ustalającego szczegółowo ich przeznaczenie i uchwalanego przez Radę Miasta.
Przed wydaniem „wuzetki” urzędnicy mają prawny obowiązek sprawdzić, czy proponowana inwestycja będzie pasować do okolicy. Przede wszystkim muszą zbadać, czy przy tej samej drodze stoi już zabudowa podobna do tej opisanej we wniosku.
Chociaż przy Goździkowej nie ma żadnego bloku, to Urząd Miasta uznał w swej decyzji, że możliwa jest budowa czterech takich obiektów. Za uzasadnienie posłużyło urzędnikom „sąsiedztwo realizowanego na działkach przy ul. Dożynkowej i dochodzącego do ul. Goździkowej zespołu zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej”.
Po interwencji Fundacji Wolności sprawą zajęło się Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które z urzędu unieważniło wydaną przez miasto decyzję ze względu na „rażące naruszenie prawa”. Owym naruszeniem był fakt, że urząd za daleko szukał bloków, których obecność miałaby uzasadniać zgodę na kolejne takie budynki. Te, które znalazł, jak wytknęło SKO, „nie znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie planowanej inwestycji i nie są dostępne z tej samej drogi publicznej”.
Decyzja SKO unieważniająca „wuzetkę” zapadła w maju bieżącego roku, kilka miesięcy po tym, jak inwestor dostał od Urzędu Miasta pozwolenie na budowę, właśnie na podstawie tejże „wuzetki”.
Deweloper zaskarżył decyzję SKO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który nie przyznał mu racji. Sąd orzekł, że miejscy urzędnicy wydali sprzeczną z prawem „wuzetkę”, działając zgodnie z oczekiwaniami dewelopera i sięgając zbyt daleko w poszukiwaniu istniejących bloków, które mogłyby posłużyć za uzasadnienie do postawienia kolejnych.
W osobnym postępowaniu sąd rozpatrywał też sprawę okolicznych mieszkańców, którzy zaskarżyli do sądu pozwolenie na budowę wspomnianych czterech bloków wydane przez miasto i utrzymane w mocy przez wojewodę. Sąd uznał, że okoliczni mieszkańcy nie są uprawnieni do zaskarżenia decyzji.