Tysiące świadków znowu dostanie wezwania do lubelskich sądów. Trzeba powtórzyć kilkaset najpoważniejszych procesów.
To efekt kwietniowej uchwały Sądu Najwyższego. Dotyczy ona spraw, w których jeden z oskarżonych dobrowolnie poddał się karze. Dotąd sędzia wydawał wyrok i dalej sądził jego kompanów. Sędziowie z SN uznali jednak, że to niewłaściwa praktyka. Sędzia, który skazał jednego oskarżonego, zajął już stanowisko w jego sprawie. Nie może więc już orzekać w sprawach kolejnych oskarżonych, których obciążają te same dowody.
Do powtórki pójdą procesy, które nie zakończyły się jeszcze prawomocnymi wyrokami. W każdym Sądzie Rejonowym jest ich od kilku do nawet kilkudziesięciu. Sędziowie, którzy je dotąd prowadzili, składają wnioski o wyłączenie ich z sądzenia. Sprawy przejmują ich koledzy z wydziałów.
- Od początku będziemy prowadzić około 50 spraw - oblicza sędzia Mirosław Brzozowski, przewodniczący Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Lublinie.
Od początku musi ruszyć proces oskarżonych o wyłudzenia z puławskiego SKOK Wisła, w którym na początku niektórzy oskarżeni dobrowolnie poddali się karze. Tak samo powtórzone będą procesy oskarżonych o fingowanie stłuczek i oszukiwanie firm ubezpieczeniowych. Od początku ruszą też sprawy, które ciągną się już od lat, m.in. słynna afera paliwowa, procesy handlarzy narkotyków, a także gangów wyłudzających towary na wielką skalę.
Sędziowie i prokuratorzy przyznają, że powtarzanie procesów przysporzy im pracy i zwiększy zaległości w sądach. Niezadowoleni są też niektórzy adwokaci. Ich punkt widzenia jest jednak nieco inny.
- Mamy powtarzać sprawę, która trwa już cztery lata - wzdycha jeden z nich. - A mój klient nie ma już pieniędzy. (dj)