Andrzej Jamroziak i Jacek Krzyszak przyznali się do pastwienia się nad młodszymi kolegami ze szkoły w Pszczelej Woli, choć sąd ich o to nie zapytał.
Wraz z Krzysztofem Łazikowskim, Tomaszem Skalskim, Albertem Sugierem i Mateuszem Zygmuntem stanęli dziś przed Sądem Rejonowym w Lublinie.
Sądowa sala zapełniła się rodzinami i kolegami oskarżonych. Matki ocierały łzy, a dziewczyny próbowały się przedostać do swoich chłopaków, których do sądu wprowadzono w kajdankach. Wszyscy od kilku miesięcy przebywają w areszcie.
Dziś już byli uczniowie Technikum Pszczelarskiego w Pszczelej Woli pod Lublinem są sądzeni za gehennę, jaką zgotowali młodszym kolegom. Zwłaszcza mieszkańcom internatu. Urządzali im "manewry”. Nocą wyganiali z internatu, kazali robić pompki, czołgać się w błocie, dmuchać na zapaloną żarówkę "aż zgaśnie”. Grożąc pobiciem, wymuszali papierosy, konserwy, zupki w proszku, kazali kupować piwo. Prokurator zakwalifikował to jako kradzieże rozbójnicze.
Obrońcy oskarżonych domagali się, żeby dzisiejszy proces został utajniony. Tłumaczyli, że jego nagłośnienie wywoła niepokój w szkole. Absurdalny wniosek nie przeszedł. Tajne będą tylko przesłuchania ofiar oprawców. Podczas rozprawy niektórzy z oskarżonych nie zrozumieli pytania sądu i ...zaczęli przyznawać się do winy. Krzysiak i Sugier chcieli, żeby sąd zwolnił ich z aresztu, bo chcą się uczyć. Zostaną jednak za kratkami. Następna rozprawa w marcu. (ER)