Ruszył ponowny proces Doroty W. oskarżonej o spowodowanie śmiertelnego wypadku po pijanemu. Dwoje starszych ludzi zginęło na miejscu. Wracali z pogrzebu
Do wypadku doszło w listopadzie 2012 r., ale sprawa do tej pory nie doczekała się prawomocnego rozstrzygnięcia. W pierwszym procesie, zakończonym we wrześniu ubiegłego roku, Dorota W. została skazana na 6 lat więzienia. Dostała też zakaz prowadzenia pojazdów przez 10 lat. Sąd uznał, że kobieta jadąc po pijanemu doprowadziła do śmiertelnego wypadku.
– To była nagła i bezsensowna śmierć – uzasadniał wyrok sędzia Artur Jakubanis. – Zginęły dwie osoby. Mąż zmarłej, który ma bardzo poważne problemy ze wzrokiem, został praktycznie pozbawiony opieki.
Dorota W. przyznaje się tylko do prowadzenia auta na podwójnym gazie. Kobieta konsekwentnie jednak zaprzecza, by doprowadziła do wypadku. Podczas wczorajszej rozprawy również nie przyznała się do winy. Odmówiła również składania wyjaśnień.
Sędzia Marcelina Kasprowicz odczytała więc jej wcześniejsze zeznania składane na etapie śledztwa. Wynika z nich, że przed wypadkiem Dorota W. wypiła jedno grzane piwo. Później wsiadła w alfa romeo i ruszyła al. Kraśnicką do swojego domu w Konopnicy.
– Zobaczyłam na drodze pudło, chciałam je ominąć i wpadłam w poślizg – wyjaśniała Dorota W. – Nie pamiętam, co się później stało. Ocknęłam się po pewnym czasie. Jechałam z prędkością 40-50 km/h. Było ślisko i padało.
Z akt sprawy wynika, że Dorota W. zjechała na lewy pas i uderzyła w jadącego od strony Kraśnika peugeota 307. Samochodem tym podróżowali 72-letnia Irena K. oraz 80-letni Jan S. Oboje zginęli na miejscu.
Dorota W. miała blisko 1,4 promila alkoholu w organizmie. Prokuratura oskarżyła ją o prowadzenie po pijanemu i spowodowanie tragicznego wypadku. Śledczy domagali się kary 5 lat pozbawienia wolności. Sąd okazał się jednak bardziej surowy. Mogły na to wpłynąć m. in. ustalenia dotyczące prędkości, z jaką jechała. W pierwszym procesie wykazano, że było to co najmniej 88 km/h.
– Gdyby Dorota W. prowadziła trzeźwa i z dozwoloną prędkością, mogłaby prawidłowo ocenić sytuację i wykonać odpowiedni manewr – wyjaśnił sędzia Jakubanis.
Kobiecie groziło do 12 więzienia. Skazując ją na 6 lat sąd wziął pod uwagę, że wcześniej nie wchodziła w konflikty z prawem. W wyniku apelacji obrony sprawa Doroty W. wróciła na wokandę Sądu Rejonowego Lublin-Zachód. Sędzia Marcelina Kasprowicz ponownie przesłucha biegłych oraz troje świadków. Postępowanie powinno zakończyć się maju.