Policjant, który zginął w wypadku przy ul. Nadbystrzyckiej jechał z włączoną syreną. Taksówkarz najprawdopodobniej wymusił pierwszeństwo i zajechał mu drogę.
W niedzielę, przed godz. 7.00 kierujący motocyklem policjant zderzył się taksówką. Ford focus wyjeżdżał z postoju na wysokości Politechniki Lubelskiej. Mundurowy z drogówki jechał służbową hondą od strony ul. Zana. Uderzył w forda. Mimo trwającej blisko godzinę reanimacji policjanta nie udało się uratować. 37-letni aspirant z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Lublinie był na służbie.
– W oparciu o zeznania świadków ustalono, że jechał z włączonym sygnałem świetlnym i dźwiękowym – mówi Katarzyna Czekaj, zastępca prokuratora rejonowego Prokuratury Lublin Południe. – Nawierzchnia była sucha, a droga pusta. Nic nie ograniczało widoczności.
Pomimo tego, doszło do zderzenia. Kiedy taksówkarz wyjechał z zatoki, policjant był już bardzo blisko. Nie miał szans na skuteczne hamowanie.
– Próbował ominąć taksówkę – dodaje Czekaj. – Zjechał na lewy pas. Kierowca kontynuował jednak skręt w lewo. Prawdopodobnie starał się zawrócić. W tej sytuacji doszło do zderzenia.
Z ustaleń śledczych wynika, że taksówkarz zawracał w dozwolonym miejscu, na linii przerywanej. Nie wiadomo jednak, dlaczego nie zauważył jadącego na sygnale motocyklisty.
– Nie wiadomo z jaką prędkością jechał policjant – zastrzega Czekaj. – Większość świadków nie była w stanie tego ocenić. Tylko jeden, bez prawa jazdy stwierdził, że w jego odczuciu motocyklista poruszał się szybko.
Sprawy nie wyjaśniły kamery monitoringu. Na sprawdzonych do tej pory nagraniach nie ma momentu zderzenia. Dokładnym wyjaśnieniem okoliczności zdarzenia zajmą się biegli. Na dzisiaj zaplanowano sekcję zwłok policjanta. 65-letni kierowca trafił do szpitala z połamanymi żebrami i urazem głowy. Nie został jeszcze przesłuchany. Z nieoficjalnych informacji wynika, że najprawdopodobniej będzie odpowiadał za spowodowanie śmiertelnego wypadku.
Zmarły policjant miał za sobą 14 lat służby. Jak wspominają jego koledzy, był bardzo dobrym kolegą i przyjacielem. Służba w "drogówce” była dla niego jedną z życiowych pasji. Zostawił żonę i córkę. Rodzina policjanta jest pod opieką psychologa.
Źródło: TVN24/x-news