Częstując samogonem ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza sołtys Guciowa na Zamojszczyźnie i właściciel słynnej zagrody nie popełnił przestępstwa - przyznała wczoraj prokuratura.
Nic dziwnego, że nalewkami zainteresowała się też policja. We wsi huczy, że z inspiracji burmistrza niedalekiego Zwierzyńca, którego sołtys wraz z innymi chciał wcześniej odwołać w referendum. Na początku marca funkcjonariusze wezwali właściciela zagrody do dobrowolnego wydania przyrządów do produkcji samogonu oraz alkoholu własnej produkcji. Sołtys tłumaczył, że nie pędzi bimbru, ale prokurator nakazał przeszukać zagrodę. Policjanci nie znaleźli wprawdzie ani zacieru, ani aparatury, ale zarekwirowali kilka napoczętych butelek z nalewkami i samogonem.
Na tej podstawie Prokuratura Rejonowa w Zamościu wszczęła postępowanie przygotowawcze. Chciała sprawdzić, czy aby Jachymek nie łamie przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Rezultat? - Postępowanie zostanie umorzone wobec niewykrycia sprawców (Jachymek nie zdradził, u kogo zaopatruje się w samogon - red.) - usłyszeliśmy wczoraj od Jerzego Rdesta, zastępcy prokuratora rejonowego w Zamościu. - Nie znaleźliśmy też nikogo, kto by potwierdził, że płacił za wypity w Guciowie alkohol.
- Dam na mszę, że pan Bóg wrócił rozum tym, którzy doszukiwali się przestępstwa w częstowaniu gości nalewkami - mówi z ulgą Stanisław Jachymek. - No bo jak można tępić to, co jest dobre? Stawiam na staropolską tradycję, stąd na stole pojawia się żurawinówka, tarninówka i okowita. •