Spółdzielnia Mieszkaniowa "Czuby” w Lublinie licytuje mieszkanie razem z zadłużoną rodziną. Nie pomogła spłata części zaległości i zapewnienia o chęci porozumienia.
W ubiegłym tygodniu zadłużone mieszkanie po raz pierwszy trafiło na licytację. Lokal wart 240 tys. zł można było kupić za trzy czwarte wartości. Nie było chętnych.
- Jak można licytować mieszkanie warte prawie ćwierć miliona z powodu 19 tys. zł długu? - mówi Kowalczyk. - Dowiedziałam się o tym w ostatniej chwili i udało mi się spłacić 8,5 tys. zł. Spółdzielnia chyba nie zwraca na to uwagi, bo nie rezygnuje z postępowania.
W spółdzielni nikt nie chciał na ten temat rozmawiać. - Komunikujemy się tylko pisemnie - usłyszeliśmy w sekretariacie zarządu.
Przesłaliśmy więc kilka pytań, by po kilku dniach otrzymać odpowiedź. Wynika z niej, że SM "Czuby” wszczyna postępowania sądowe wobec członków, których zadłużenie przekracza 3 tys. zł. Tylko w ubiegłym roku skierowano trzynaście wniosków o zajęcie i licytację mieszkania. Sprawy dotyczą tylko lokatorów, którzy nie reagują na wezwania do zapłaty i nie starają się zawrzeć ugody. Według spółdzielni, taki właśnie jest przypadek Anny Kowalczyk.
- Kiedy tylko odzyskałam zdrowie, robiłam co mogłam - mówi tymczasem Kowalczyk. - Chodziłam do spółdzielni, by wszystko wyjaśnić, ale nikt nie chciał ze mną rozmawiać ani oglądać dowodów wpłat i zaświadczeń od lekarzy.
Zastępca prezesa SM "Czuby” Adam Ziółek przysłał nam wczoraj po godz. 16 e-mail, w którym pisze, że następna licytacja mieszkania pani Kowalczyk odbędzie się w czerwcu 2009 roku. I do tego czasu lokatorka ma możliwość na uregulowanie całości zadłużenia.
- Ostatnie zmiany przepisów umożliwiły takie licytacje, ale my tego nie stosujemy - mówi Jan Gąbka, prezes Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W najgorszym wypadku, kiedy długi idą w dziesiątki tysięcy złotych, przeprowadzamy eksmisję do mieszkań socjalnych.
(imię i nazwisko bohaterki zostały zmienione na jej prośbę)
Jak Twoja spółdzielnia walczy z dłużnikami? - wypowiedź się na naszym forum