Część zarzutów, jakie postawiono szefom Sipmy, przedawni się. Sędzia, który prowadził ich proces, przechodzi do IPN.
Wczoraj sędzia Grzegorz Dyrka złożył rezygnację u prezesa Sądu Rejonowego w Lublinie. Sędzią będzie tylko do 30 września. Przenosi się do lepiej płatnej pracy w Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w lubelskim oddziale IPN. Będzie tam prokuratorem. Zgodnie z przepisami, każdy nieskończony przez niego proces nowy sędzia będzie musiał prowadzić od początku.
- Przydzielimy panu sędziemu asystenta, aby do końca września skończył jak najwięcej spraw - mówi Zofia Homa, prezes SR w Lublinie.
Na pewno nie da się skończyć procesu 19 członków kierownictwa lubelskiej firmy Sipma. Sprawa trafiła do sądu jeszcze w 2003 roku. Członkowie zarządu Sipmy, kierownicy działów i mistrzowie oskarżeni są o utrudnianie działalności związkowcom z "Solidarności”. Mieli wypłacać im niższe nagrody i premie, bezzasadnie karać, utrudniać udział w zebraniach.
Proces długo nie mógł się rozpocząć, bo oskarżeni nie stawiali się w sądzie w komplecie. Wszyscy razem po raz pierwszy przyszli do sądu przed miesiącem.
Prokurator odczytał akt oskarżenia dopiero w lipcu 2006 roku. Do dziś przesłuchanych zostało 150 z 200 świadków. Sprawa mogłaby zakończyć się wiosną przyszłego roku. Jesienią poprowadzi ją nowy sędzia, który najpierw będzie potrzebował co najmniej kilku tygodni na zapoznanie się z aktami. Procesu na pewno nie uda się zakończyć przez końcem 2009 roku, kiedy przedawniają się pierwsze zarzuty.
- Podłamałem się - zareagował Zenon Mazuś, były związkowiec z Sipmy, który był oskarżycielem posiłkowym. - Chyba na nowym procesie z tej roli zrezygnuję.
Przed trzema laty do pracy w IPN odszedł sędzia Robert Kowalczuk. Jego najpoważniejszą sprawę, w której występował m.in. uniewinniony potem były komendant policji w Białej Podlaskiej, udało się podzielić na kilka mniejszych.
Dzięki temu zostały szybko osądzone. - Procesu dotyczącego Sipmy podzielić się nie da - dodaje prezes Homa.
Od ubiegłego roku w Lublinie z urzędu sędziego zrezygnowały dwie osoby. Zostały radcami prawnymi.