Po raz pierwszy Lubelszczyzna włączy się w ogólnopolską akcję "Zerwijmy łańcuchy”. To protest przeciwko nieludzkiemu traktowaniu psów.
Wszystko zaczęło się w Stanach Zjednoczonych kilka lat temu. W Święto Niepodległości 4 lipca mieszkańcy wszystkich stanów spontanicznie przypinali się łańcuchami do psich bud, manifestując w ten sposób swój sprzeciw wobec złych warunkach, w jakich trzymane są psy.
- Rok temu zrobiliśmy w naszej redakcji burzę mózgów, zastanawiając się, jak tę akcję przenieść na polski grunt - opowiada Paulina Król, dyrektor wydawniczy miesięcznika "Mój pies”. - Efekt przerósł nasze oczekiwania.
- Ale, niestety, nigdzie na Lubelszczyźnie. Dlatego w tym roku postanowiłam, że nie będziemy gorsi - mówi Irena Szafrańska, lubelski koordynator akcji "Zerwijmy łańcuchy”. - Mam już deklarację marszałka Jacka Sobczaka i prezydenta Zamościa Marcina Zamoyskiego, że włączają się w akcję.
5 października w południe budy staną więc na pewno w Lublinie, Zamościu i Świdniku (burmistrz Świdnika Waldemar Jakson także zadeklarował swój udział). Każdy z mieszkańców będzie mógł przypiąć się łańcuchem na kilka minut. - Żeby zobaczyć jak wygląda świat z perspektywy psa łańcuchowego. Jaki to rodzaj zniewolenia, nie tylko fizycznego, ale i psychicznego - dodaje Król.
W pierwszej edycji akcji wzięło udział ponad 300 osób, a ponad 5 tysięcy zadeklarowało dla niej swoje poparcie. Do budy przypięło się wielu VIP-ów m.in. piosenkarki: Kasia Kowalska i Małgorzata Ostrowska, aktorzy Sławomira Łozińska i Jacek Wójcicki; dziennikarze Kazimiera Szczuka, Marek Król i Grzegorz Miecugow. Zabrakło natomiast polityków. Czy u nas będzie podobnie?
- Ja się na pewno nie przykuję do budy - zapowiada Edward Wojtas, poseł PSL. - Nie widzę potrzeby takiej demonstracji. Zwierzęta trzeba dobrze traktować i już. - Nie spocznę na laurach i będę namawiać, zarówno naszych polityków, jak i artystów, żeby dali przykład innym - mówi Szafrańska. - Mam nadzieję, że dołączą też do nas inne mniejsze miejscowości z Lubelszczyzny.