Ze względów bezpieczeństwa wojewoda może zamknąć dla kibiców stadion przy al. Zygmuntowskich. Na takiej decyzji może jednak skorzystać rozgrywający tam swoje mecze piłkarski klub Motor.
- Termin założenia monitoringu na stadionie MOSiR w Lublinie znany był rok temu - mówi Andrzej Kurowski, wojewoda lubelski. - Upływa z końcem kwietnia i raczej nie widzę możliwości, żeby ten czas przedłużyć. Ale zbadam tę sprawę, bo ja osobiście nie zajmowałem się nią.
Władze Lublina chcą jeszcze czterech miesięcy. - Zrobimy monitoring, ale przetarg potrwa do sierpnia - mówi Marian Drabko, dyrektor MOSiR. - Prezydent spróbuje jeszcze przekonać szefa Urzędu Zamówień Publicznych, żeby pozwolił wykonać monitoring bez ogłaszania przetargu. Byłoby znacznie szybciej.
- Jako reprezentant wspólnoty lublinian nie wyobrażam sobie, żeby nasi kibice nie mogli oglądać występów swoich ulubieńców. Dlatego przeznaczyliśmy pieniądze na modernizację stadionu. Wszystkie mecze, które odbędą się do końca kwietnia nie są zagrożone, ich zabezpieczenie, to zadanie MOSiR - mówi prezydent Andrzej Pruszkowski.
Sprawa ma drugie dno. Nasi informatorzy twierdzą, że Motor może skorzystać na twardym stanowisku wojewody. - Chyba nie bez znaczenia jest, że wojewoda i poseł Grzegorz Kurczuk, który wspiera Motor, należą do jednej partii, SLD - ironizuje wysoki urzędnik Ratusza. - Liczą, że nacisk kibiców wyrzuconych ze stadionu przy Al. Zygmuntowskich spowoduje, iż miasto odda Motorowi stadion przy ul. Kresowej. A ten nie jest na liście obiektów, które, zgodnie z decyzją wojewody, muszą być monitorowane (na liście jest stadion przy Zygmuntowskich, obiekty Górnika Łęczna i OSiR Zamość, a także hala MOSiR w Lublinie).
Zresztą sam prezes Motoru, Waldemar Paszkiewicz, nie ukrywa, że rozpoczyna starania o powrót na Kresową. Niewykluczone, że Motor chciałby też administrować odbywającą się tam co niedziela giełdą handlową. Klub miałby tam również większe szanse na zdobycie sponsorów, o których konkuruje teraz z TŻ Sipma.
Od dwóch lat imprezy przy Al. Zygmuntowskich odbywają się warunkowo. Dlaczego miasto przez ten czas nie założyło monitoringu? Bo nie miało pieniędzy, a na lata 2006-2007 planuje przebudowę stadionu. Poza tym - uważa MOSiR - zapewnienie bezpieczeństwa na stadionie to zadanie organizatorów spotkań, a nie właściciela obiektu.
Rafał Panas (kap, tor)