Firat * przyjechał do Lublina w ramach programu Erasmus. Studiuje na Politechnice Lubelskiej. W sobotę wieczorem wybrał się z dwoma kolegami do klubu w centrum. Około godz. 3 w nocy wracali do akademika. Wstąpili do baru przy ul. Nadbystrzyckiej.
Zawsze chodzi o moje pochodzenie
– Chcieliśmy tylko zjeść po kebabie. Byliśmy trzeźwi. Nikogo nie zaczepialiśmy – zapewnia Firat. Wtedy, jak twierdzi, jeden z klientów baru z premedytacją szturchnął jego kolegę ramieniem.
– Kolega zrobił to samo. Jest w Polsce dopiero od miesiąca i nie wiedział, czym może się to skończyć – mówi Firat. – Na początku zaatakowało nas trzech mężczyzn i dwie dziewczyny, które były z nimi. Staraliśmy się jakoś osłonić i wydostać stamtąd.
Z relacji studenta wynika, że awantura przeniosła się przed bar. Wtedy stało się coś nieoczekiwanego. – Do tych, którzy nas napadli, dołączyły zupełnie postronne osoby. Przybiegł nawet jakiś facet, który szedł drugą stroną ulicy. Biło nas około 10 osób – wylicza Firat. – Dostałem kopniaka w brzuch i upadłem...
* imię studenta zostało zmienione