Nie będzie kary za prawdę - stwierdził wojewoda. I podczas wczorajszej konferencji prasowej ogłosił, że znalazł nowe zajęcie dla 20-letniego Rafała i jego dziewczyny. Oboje twierdzą, że zostali zwolnieni z pracy w ośrodku wypoczynkowym,
bo poinformowali policję, że doszło tam do gwałtu.
Dlaczego Rafał stracił pracę w kuchni ośrodka wypoczynkowego "Świtezianka”? Przed tygodniem na terenie ośrodka w Okunince została zgwałcona studentka. 19-letni Przemysław K., pracownik "Świtezianki”, brutalnie zgwałcił i pobił 22-latkę. Podobnie jak Rafał i jego dziewczyna też w lecie dorabiała w ośrodku.
Nikt nie zawiadomił policji. Dopiero Rafał namówił zgwałconą dziewczynę, żeby zdecydowała się zeznawać. Policjanci szybko interweniowali. Już po dwóch godzinach od zawiadomienia 19-
letni mężczyzna był zatrzymany. W zeszłą środę został aresztowany na dwa miesiące.
Już na drugi dzień Rafał i jego dziewczyna byli bez pracy. - Gdy przyszedłem do kuchni, usłyszałem, że mogę się pakować - opowiada Rafał. - Zwolnili mnie pod pretekstem spóźnienia. Ale wszyscy wiedzą, że tak naprawdę chodziło o to, że zgłosiłem policji gwałt. Szef uznał, że to zaszkodzi ośrodkowi.
Henryk Pogonowski, szef ośrodka wypoczynkowego "Świtezianka”, twierdzi, że gdyby wiedział o gwałcie, to na pewno zawiadomiłby policję. - Tym bardziej że u nas policjanci są codziennie, bo się tu stołują - mówi. - Nie ukrywalibyśmy takiej tragedii. A ten człowiek, który u mnie pracował, został zwolniony, bo źle pracował. Tak zadecydowała szefowa kuchni. Zbieżność tych dwóch wydarzeń to tylko przypadek.
Niewykluczone, że teraz do ośrodka wkroczą kontrolerzy Państwowej Inspekcji Pracy. - Nie interweniowałem u żadnej ze służb - twierdzi wojewoda. - Ale według mnie, inspektorzy pracy sami powinni wyciągnąć wnioski.