W sylwestrowym wydaniu Dziennika zamieściliśmy Lubelską Szopkę Noworoczną, która została również nagrana w studiu Radia Lublin przez artystów Teatru Muzycznego i dziennikarzy Dziennika. W Nowy Rok mieli jej wysłuchać słuchacze radia.
W dniu opublikowania gazetowej wersji szopki do Dziennika zadzwonił Zdzisław Podkański, europoseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, jeden z bohaterów satyry. Był niezadowolony z tego, jak wypadł. Groził sądem. Niemal w tym samym czasie jeden z autorów szopki dostał od Andrzeja Brudzińskiego, wiceprezesa Radia Lublin, informację, że program nie będzie wyemitowany. Rzeczywiście: słuchacze Radia Lublin audycji nie usłyszeli. Poinformowano ich o tym tuż przed planowaną emisją.
O sprawie „szopki po szopce” napisaliśmy 3 stycznia. Władze radia tłumaczyły wtedy, że jedynym powodem niepuszczenia szopki na antenie było to, że „twórcy nie dostarczyli zgody autorów oryginalnych utworów muzycznych, do których napisano inny tekst”.
Zarząd radia doszukał się w naszym tekście sugestii, że uległ naciskom politycznym. W konsekwencji przesłał sprostowanie, które opublikowaliśmy wczoraj.
Oto odpowiedź autorów:
W naszym tekście rzetelnie oddaliśmy argumentację władz Radia Lublin o kłopotach prawnych jako powodzie niewyemitowania szopki. Zestawiliśmy ją z wypowiedziami dra Andrzeja Karpowicza, autorytetu w dziedzinie prawa autorskiego w Polsce oraz Marcina Wolskiego – znanego satyryka, który z wykorzystaniem popularnych melodii napisał kilkadziesiąt szopek noworocznych dla ogólnopolskiego radia i telewizji. Obaj jednoznacznie stwierdzili, wbrew opinii szefów Radia Lublin, że w przypadku przeróbek na użytek satyry zgoda autorów oryginalnej muzyki nie jest potrzebna.
Dodatkowo wątpliwości budzić może oczekiwanie, że taką zgodę dostarczą autorzy szopki w sytuacji, gdy jej wersja dźwiękowa była de facto produkowana tylko na potrzeby radia.
Nie jest naszą winą, że w sylwestra tuż po telefonie od posła Podkańskiego przyszła telefoniczna informacja od wiceprezesa Brudzińskiego o odwołaniu emisji szopki. Mógł to być przypadkowy zbieg okoliczności. Ale skąd pewność, że był?