Nadużycia finansowe na ponad milion złotych wykryli kontrolerzy z Narodowego Funduszu Zdrowia w szpitalu przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Chociaż kontrola zakończyła się w zeszłym roku, protokół z niej do dziś nie ujrzał światła dziennego.
– W czasie kontroli pozmniejszano nam wyceny – wyjaśnia dr Małgorzata Skórzyńska, ordynator oddziału dziecięcego. – Przykładowo. Pacjent miał zapalenie płuc, ale nie zrobiliśmy zdjęcia rentgenowskiego, ponieważ było robione dwa miesiące wcześniej. Fundusz tego nie uznał. Nie policzył zapalenia płuc, które jest droższe lecz zapalenie oskrzeli, które jest tańsze. Mam nadzieję, że to się wyjaśni.
Marian Jedliński, zastępca dyr. ds. ekonomicznych w szpitalu, twierdzi, że nie jest znana ostateczna kwota zakwestionowana przez NFZ. – Jestem przekonany, że po naszych wyjaśnieniach fundusz zdrowia nie będzie miał żadnych zastrzeżeń – zapewnia. – Po prostu lekarze liczyli procedury medyczne inaczej niż kontrolerzy.
Stanisław Gogacz, wicemarszałek odpowiedzialny za służbę zdrowia, również ma nadzieję na inny werdykt. – Kiedy będzie końcowy protokół, odniosę się do niego – mówi. – Mogę się jedynie domyślać, że większość sygnałów z pierwszego się potwierdzi. Ale poczekajmy.
Fundusz zdrowia też dmucha na zimne. Jest ostrożny po aferze i szumie wokół Dziecięcego Szpitala Klinicznego, któremu zarzucił nadużycia na 4 mln zł. – Rozmowy trwają – mówi Tomasz Kwiatkowski, zastępca dyr. ds. medycznych NFZ w Lublinie. – Zakwestionowana kwota może się zmienić. Są pewne kwestie, które mogłyby być inaczej rozliczone, gdyby umowa z funduszem była inaczej zawarta.
Ale są też inne głosy w sprawie. Kilka osób blisko związanych ze szpitalem jest zbulwersowanych nadużyciami wykrytymi przez NFZ. – A jeszcze bardziej faktem, że niektórzy lekarze pukają, gdzie się da, próbując odkręcić sprawę.