Mama pani Katarzyny nie mogła dostać łóżka w komfortowej 2-osobowej sali, bo miejsce było zarezerwowane dla…matki zastępcy ordynatora.
Pani Katarzyna i jej cierpiąca na nadciśnienie matka stawiły się w szpitalu przy Kraśnickiej we wtorek. – Kobieta wymagała natychmiastowej hospitalizacji – mówi prof. Wojciech Załuska, ordynator oddziału nefrologii i nadciśnienia. Pacjentce przydzielono łóżko w trzyosobowej sali.
Nie spodobało się to córce chorej kobiety. Zwłaszcza, że na wykazie sal chorych, przy sali 2-osobowej widniała adnotacja o rezerwacji. – Mocno mnie to zdziwiło – opowiada pani Katarzyna. – Bo wygląda na to, że w szpitalu niektórzy mogą wcześniej zarezerwować salę. Są pacjenci "równi” i "równiejsi”?
Poszła z tym do opiekującej się pacjentami tej sali dr Iwony Smarz-Widelskiej, zastępcy ordynatora. – Zapytałam ją, czy wszyscy pacjenci czy jedynie wybrani mogą składać rezerwacje na lepsze sale? Odpowiedziała mi, że szpital to nie hotel i nie można rezerwować sal.
– To lekarz przydziela pacjentowi salę, chory jej nie wybiera – tłumaczy nam dr Iwona Smarz-Widelska. – Nasz oddział jest jednym z dwóch najnowszych oddziałów szpitalnych. We wszystkich salach warunki są bardzo dobre – zapewnia i dodaje: Jednak nie każdego chorego możemy położyć do niewielkiej sali z oddzielną łazienką.
Prof. Wojciech Załuska powiedział nam, że salę zarezerwowano dla matki… jego zastępcy, czyli dr Iwony Smarz-Widelskiej. – To było moją naturalną rolą – tłumaczy profesor. Jest zdziwiony "emocjonalną” reakcją pani Katarzyny. – Jej matkę przyjęliśmy do szpitala bez kolejki. Ma poważne skoki ciśnienia. Córka niepotrzebnie sprowokowała aferę. Kobieta jest pod dobrą opieką – zapewnia prof. Załuska.
Jak to wszystko komentuje pacjentka, mama pani Katarzyny? – Jestem bardzo zaskoczona całą sytuacją. Nie wiedziałam nic o rozmowie córki z zastępcą ordynatora. Nie narzekam na warunki szpitalne, ani na opiekę medyczną – powiedziała nam kobieta.
Chcieliśmy zapytać dyrektora szpitala bądź rzecznika, czy rezerwowanie sal dla krewnych w publicznym szpitalu to normalna praktyka, ale ich telefony komórkowe nie odpowiadały.
• Czy ordynator zachował się właściwie? Czekamy na Wasze komentarze