Szybka pomoc na razie nie dla wszystkich
Już tylko dziesięć z planowanych dwudziestu powiatów Lubelszczyzny czeka na otwarcie Centrum Powiadamiania Ratunkowego. To skutek nowych, wciąż zaostrzających się kryteriów Ministerstwa Zdrowia.
Pod numer 112 mają dzwonić ludzie ze zgłoszeniami dotyczącymi wypadków, awarii, pożarów, przestępstw a w przyszłości nawet awarii instalacji gazowych, elektrycznych i wodociągowych. W pierwszej wersji każdy z powiatów miał mieć CPR, teraz w grupie wybranych jest już tylko dziesięć. – Ograniczamy liczbę centrów, bo brakuje środków. Jedno będzie przypadać na trzysta tysięcy mieszkańców – mówi Marek Gozdek, główny specjalista do spraw ratownictwa medycznego w Ministerstwie Zdrowia.
Pieniądze na środki łączności z ministerialnego programu zintegrowanego ratownictwa medycznego w tworzonych centrach dostał już Lublin, Tomaszów Lub., Parczew, Radzyń Podlaski, Zamość, Lubartów i Kraśnik. W programie wojewódzkim na rok 2002 dodano brakujące trzy miasta: Chełm, Puławy i Białą Podlaską.
– Na dziś wojewoda wstrzymał dalsze decyzje o tworzeniu ostatecznej sieci CPR. Oczekujemy wystąpienia Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie i określenia ostatecznych kryteriów tworzenia krajowej sieci CPR – mówi pełnomocnik wojewody lubelskiego do spraw ratownictwa medycznego Barbara Bańczka-Mysiak.
Tymczasem na otwarcie centrum czekają powiaty, aż w dwunastu trwa ich budowa. Wszystko wskazuje na to, że dwa miasta – Łęczna i Łuków nie doczekają się ich zbyt szybko, mimo że prace są już na ukończeniu.
Urzędnicy wojewody przygotowujący sieć mówią, że mają nadzieję, że minister jeszcze zmieni zdanie i takie ośrodki uda się otworzyć przynajmniej w tych powiatach, które już je zbudowały: – Alternatywa to otwarcie centrum przez starostę, nie będzie ono jednak dofinansowywane przez ministerstwo, będzie musiało utrzymać się ze środków samorządu – dodaje B. Misiak.