Pięć rodzin z walącej się kamienicy przy ul. Leszczyńskiego 15 przeprowadzi się do lokali zastępczych. – To tylko kwestia dni – zapewnia Ewa Lipińska, dyrektor miejskiego Wydziału Spraw Mieszkaniowych.
W sobotę w nieogrzewanych pustostanach zaczęły pękać rury. Woda zalała całą kuchnię i łazienkę w mieszkaniu na pierwszym piętrze. – Kiedy woda się lała, byliśmy nawet bez światła, bo ciągle są tutaj przepięcia i awarie – mówi Małgorzata Listos, jedna z mieszkanek.
Lokatorzy szukali pomocy w wodociągach, administracji i Straży Miejskiej. Wszędzie słyszeli odpowiedź, że to prywatny budynek i nikt nie może im pomóc. – Właściciel powiedział, że jest na urlopie w górach i nic go to nie interesuje – tłumaczy pani Małgorzata.
W poniedziałek w budynku przestała działać kanalizacja. W zalanym mieszkaniu na pierwszym piętrze pojawiła się kilkucentymetrowa tafla lodu. – Boję się, że kiedy mrozy puszczą, to i moje mieszkanie zostanie zalane. Nie gotuję już nawet, żeby ciepłe powietrze nie rozpuszczało lodu, ale cały czas woda kapie z sufitu, ścieka na przewody elektryczne i do skrzynki z licznikami – martwi się lokatorka mieszkania na parterze.
Zniecierpliwieni mieszkańcy zwrócili się o pomoc do Urzędu Miasta. – To jest budynek prywatny i w prywatnym zarządzie – wyjaśnia Zygmunt Bąk z Wydziału Spraw Mieszkaniowych. – Gmina może przyznać tym osobom mieszkania socjalne, jeśli sąd prawomocnym wyrokiem wskaże, że miasto Lublin ma im zapewnić lokal.
Lokatorzy jednego z mieszkań mają już taki wyrok, ale inni mieszkańcy dopiero na niego czekają. – Chodziliśmy już wiele razy do mieszkaniówki i zawsze kazali nam czekać. Ale teraz woda leje nam się na głowy i cierpliwość się kończy – mówi jedna z lokatorek.
Ewą Lipińska, dyrektor Wydziału Spraw Mieszkaniowych zapewnia jednak, że problem zostanie rozwiązany. – Mamy już dla wszystkich zarezerwowane lokale. To tylko kwestia dni i zakończymy remonty – zapowiedziała.
– Będziemy wzywać wszystkie te osoby do urzędu. Dla tych, którzy mieszkają na parterze mamy mniejsze, ale w pełni wyposażone mieszkanie. Jeśli tylko wyrażą na nie zgodę, zostaną tam skierowani – mówi Lipińska.
Co na to wszystko właściciel budynku? – Nie planuję żadnych remontów, bo budynek jest do wyburzenia. Nie wiedziałem, że kanalizacja nie działa. Kiedy mieszkańcy do mnie zadzwonili, byłem ponad tysiąc kilometrów stąd – odpowiada.