Jego głos znają wszyscy kibice lubelskiego Motoru, którzy od lat na żywo na stadionie przy Al. Zygmuntowskich 5 oglądają zmagania „Koziołków”. Potrafi porwać trybuny do fantastycznego dopingu, ale jak sam przyznaje to akurat w Lublinie nie jest trudne.
Rozmowa z Dominikiem Berwertzem, spikerem Platinum Motoru Lublin
• Żużlowe mecze spikeruje pan od...
– 2012 roku . Miałem wówczas 22 lata. Przygodę ze sportową spikerką rozpocząłem nieco wcześniej, bo od 2010 roku. Przypadkiem zostałem zaproszony o poprowadzenie zawodów juniorów; już nie pamiętam przez kogo. Najpierw spikerowałem mecze pierwszoligowych piłkarek ręcznych AZS UMCS, później od 2013 roku MKS Lublin w Superlidze Kobiet. Dziś spikeruję również spotkania z udziałem siatkarzy LUK Lublin, grających w PlusLidze. Wracając jednak do żużla, to na torze przy Alejach Zygmuntowskich na początku wspólnie spikerowałem mecze z wielkim pasjonatem sportu żużlowego Mariuszem Stypułą. Niestety, Mariusz, od którego wiele jeśli chodzi o żużel mogłem się nauczyć, nagle zmarł w sierpniu 2012 roku. Zostałem rzucony na głęboką wodę i musiałem radzić sobie sam.
• Wcześniej interesował się pan sportem żużlowym?
– Oczywiście. Wielkim fanem tego sportu jest mój tata, Przemysław. Nie będzie przesadą jak powiem, że zaraz po urodzeniu, w 1992 roku zabrał mnie na pierwsze spotkanie przy Alejach Zygmuntowskich i tak to się kręci przez te 23 lata. Na mecze Motoru chętnie chodzi też mój brat Konrad.
• Co charakteryzuje dobrego spikera?
– Opanowanie i umiejętność powstrzymywania emocji. W swojej pracy powinien starać się przekazywać tylko informacje, które są prawdziwe. Powinien mieć dobry kontakt z sędzią zawodów i kibicami. Odnosić się z szacunkiem zarówno do miejscowych sympatyków, jak i zespołu gości.
• Na co musi pan zwracać uwagę podczas spotkań żużlowych?
– Przede wszystkim, żeby nie przekazać niesprawdzonych informacji. By tonować nastroje kibiców na trybunach, którzy mogą być niezadowoleni z tego, co wydarzyło się na torze, takiej a nie innej decyzji sędziego. Jestem osobą pierwszego kontaktu z kibicami. To, co powiem im o danej sytuacji może wywołać różne reakcje, dlatego tak ważne jest by były to informacje sprawdzone. Na przykład spora grupa kibiców nie widzi, że dany zawodnik dotknął taśmy, bo siedzi po drugiej stronie, czy nie ma okazji zobaczyć powtórki na ekranie telefonu komórkowego. Muszę ich o tym w miarę szybko poinformować, ale tak jak już mówiłem to musi być sprawdzona informacja.
• A współpraca z najbardziej zagorzałymi kibicami, którzy na stadionie przy Al. Zygmuntowskich zasiadają na trybunie od strony Bystrzycy?
– Oczywiście jestem w stałym kontakcie z osobami zarządzającymi dopingiem. Staramy sobie nie wchodzić sobie w drogę, współpracować. W przypadku kibiców Motoru nie mówiłbym, że najbardziej zagorzali kibice to, ci którzy zasiadają po przeciwległej stronie pawilonu, z którego podczas meczu spikeruję zawody. W Lublinie „żyje” cały obiekt. Tak wspaniałej publiczności nie ma na żadnym innym żużlowym stadionie świata. Naszymi kibicami i podniebnym sektorem stworzonym z podnośników zachwycało się BBC oraz CNN, pisały o tym gazety na całym świecie. Lubelscy kibice wyrobili sobie markę. Są najlepsi!
• I jak najbardziej zasługują na nowy stadion?
– Tak, widać to najlepiej po tym, jak błyskawicznie, w zaledwie kilka sekund rozchodzą się bilety na mecze. „Lublin to żużel” nie jest wyświechtanym hasłem. Zapotrzebowanie na ten sport w naszym mieście jest ogromne. Żadna drużyna w tak krótkim czasie nie osiągnęła tak wiele. Nasz klub wyznacza trendy w całej lidze, choćby przypomnę pomysł z dwoma kewlarami, domowymi i wyjazdowymi, multimedialne prezentacje przedsezonowe zawodników, akcje dla kibiców
• Który z zespołów wygra finał sezonu 2023?
– Motor. Obronimy złoty medal, choć rewanżowe spotkanie odbędzie się we Wrocławiu. Stawiam na wygrane naszej drużyny w obu meczach, zarówno w najbliższą niedzielę, jak i tydzień później. Wiedząc, że w zespole rywali nie pojadą Tai Woffinden i Maciej Janowski, Motor jest zdecydowanym faworytem, ale należy pamiętać, że gdy liderzy w drużynie nie jadą, reszta zespołu bardziej się mobilizuje.