Alina Gut, posłanka Samoobrony z Lubelszczyzny, utrudniała zorganizowanie zjazdu ludzi walczących o demokrację w rządzonym przez komunistów Wietnamie. - Posłużyła się prywatnym listem wykradzionym przez wietnamskie służby specjalne - twierdzi współorganizator zjazdu. Sprawą zajmie się polski kontrwywiad.
Przeciwko spotkaniu protestowała ambasada Wietnamu. Listy do Ministerstwa Gospodarki (tam początkowo planowano konferencję) wysłała również posłanka Alina Gut, przewodnicząca Parlamentarnej Komisji Polsko-Wietnamskiej. - Ta konferencja jest szkodliwa dla interesów Polski - stwierdziła. Do pisma dołączyła ksero prywatnego listu Roberta Krzysztonia do szefa NSZZ "Solidarność” Janusza Śniadka. Autor nie owijał w bawełnę, jaki jest cel konferencji.
- Dostaliśmy od wietnamskiej ambasady prośbę, żeby na terenie Ministerstwa Gospodarki czy parlamentu nie było tej konferencji. Mamy bardzo dobre stosunki z tym krajem - tłumaczy posłanka Gut. Dodaje, że ksero listu trafiło do polsko-wietnamskiej grupy parlamentarnej. - Nie wiem od kogo - przyznaje.
Gut zasiada w sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Nie uważa, że Polska powinna wspierać wietnamskich opozycjonistów. - Jaką mamy pewność, jak oni działają? Ja mam pozytywne informacje o sytuacji w Wietnamie. Nie widziałam dokumentów potwierdzających, że tam są obozy i łamane są prawa człowieka. Na początku przyszłego roku pojadę do Wietnamu i spróbuję się czegoś dowiedzieć - obiecuje.
Dlaczego nie skorzystała z okazji i nie porozmawiała o sytuacji w Wietnamie z opozycjonistami? - Przecież ja nie mogę jako przewodnicząca spotykać się z opozycją - dziwi się Gut.
Tymczasem Krzysztoń idzie dzisiaj w sprawie listu do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz do prokuratury.