W środę wycięta została topola rosnąca przed wejściem do Ogrodu Saskiego. Dzień wcześniej podpalił ją nieznany sprawca. – Gdyby nie to, mogłaby nadal cieszyć oczy – mówi miejski konserwator zabytków. W miejsce topoli posadzone będzie nowe, podrośnięte drzewo
– Gdy we wtorek zamykałam lokal kilka minut po osiemnastej, jeszcze nic się z nim nie działo – mówi pani Krystyna z działającego tuż obok społemowskiego Domku Saskiego. Około godziny 18.20 straż pożarna dostała zgłoszenie, że płonie pień topoli. – Przypuszczalna przyczyna pożaru to podpalenie – informuje Michał Badach, rzecznik lubelskich strażaków.
Ogień poważnie uszkodził drzewo. Oględziny odbyły się w środę rano i okazało się, że dla topoli nie ma już ratunku. – Zdrowe konary ciążyły w stronę ulicy, topola przechylała się, sprawdzaliśmy miarką. Drzewo mogłoby się przewrócić – stwierdza Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków. Gdyby topola runęła, upadłaby wprost na uczęszczany chodnik przy obleganym przystanku i na jedno z najważniejszych skrzyżowań. – Dlatego wydaliśmy decyzję o wycięciu – dodaje Mącik.
Ściągnięci na miejsce robotnicy kawałek po kawałku ścinali drzewo. Patrzący na to przechodnie z niedowierzaniem kręcili głowami i co rusz ktoś pytał „komu to przeszkadzało?”. Ale mało kto wiedział, że poprzedniego dnia topola się paliła.
– Na zapisach z kamer nie widać, że ktoś podpala pień – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. Drzewo było w w zasięgu dwóch obrotowych kamer miejskiego monitoringu. Jednej, która wisi tuż obok głównego wejścia, a druga na gmachu sądu u zbiegu ul. Lipowej i Krakowskiego Przedmieścia.
Obie pracowały w trybie automatycznym, kiedy to ruch obiektywu nie jest kierowany przez człowieka, tylko odbywa się w kółko po zaprogramowanej wcześniej ścieżce. – Są takie momenty, gdy drzewo jest poza zasięgiem obu kamer – przyznaje Gogola. Obrót jednej kamery trwa dwie minuty, drugiej półtorej.
Zniszczona topola biała sprzed głównego wejścia do Ogrodu Saskiego była pod względem rozpoznawalności drugim drzewem w Lublinie po Baobabie rosnącym na pl. Litewskim. Miała kilkadziesiąt lat. W jej miejscu ma być posadzone nowe drzewo. – I to jak najszybciej. Nowe drzewo być musi i dobrze, aby było możliwie duże. Gatunek ustalimy na podstawie analizy historycznej – podkreśla Mącik. Najprawdopodobniej trafi tu podrośnięte drzewo w wieku około 10 lat.