Prace przy oczyszczaniu dna Zalewu Zemborzyckiego mogą się odbyć bez spuszczania wody z akwenu. Ku takiemu rozwiązaniu skłania się zarządzająca zbiornikiem państwowa spółka Wody Polskie.
O konieczności rewitalizacji wybudowanego 47 lat temu zalewu mówi się od dawna. Wody Polskie, które przejęły akwen w 2018 roku, starają się obecnie o decyzję środowiskową, niezbędną do ubiegania się o pozwolenia na rozpoczęcie prac budowlanych. W związku z tym spółka złożyła w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie raport oddziaływania na środowisko. W ramach rozpoczętych właśnie konsultacji społecznych z dokumentem może zapoznać się każdy i każdy może zgłosić do niego swoje uwagi.
Sprawdziliśmy, jakie są główne założenia związane z szacowaną na setki milionów złotych inwestycją.
Spuszczać, nie spuszczać?
Jednym z najczęściej zadawanych pytań było to, czy w celu oczyszczenia dna z zalewu zostanie całkowicie spuszczona woda. Wody Polskie we wniosku do RDOŚ proponują rozwiązanie polegające na odmuleniu zbiornika za pomocą specjalnych refulerów, co nie wiąże się z koniecznością jego osuszania. Jak czytamy w raporcie, oznacza to stosunkowo niewielkie negatywne oddziaływanie na środowisko i niższe koszty. Według szacunków, prowadzona w ten sposób prace potrwałyby około trzy lata. W przypadku opcji ze spuszczaniem wody, czas realizacji inwestycji byłby nawet cztery razy dłuższy. Autorzy koncepcji zaznaczają przy tym, że wybranie drugiego wariantu byłoby bardziej efektywne i lepiej wpłynęłoby na funkcjonowanie zbiornika w przyszłości. Ze względów ekonomiczno-ekologiczno-społecznych sugerują jednak pierwsze wyjście.
350 dni roboczych
Jak miałyby wyglądać prace? Do odmulenia zalewu mają być wykorzystane pogłębiarki ssące, które zbierałyby z dna warstwy osadu o szacunkowej grubości na całej powierzchni od 10 cm do 1,5 metra. Według badań geologicznych wybrany materiał będzie miał objętość ponad 7 mln metrów sześciennych. Jednak po odsuszeniu zmniejszy się ona do 1,85 mln metrów sześciennych.
Według planów w trakcie ośmiogodzinnej zmiany miałyby pracować maksymalnie dwa refulery, co w tym czasie pozwoli na oczyszczenie ok. 0,8 hektara dna i wybranie ok. 20 tys. metrów sześciennych dziennie. Miałoby to pozwolić na oczyszczenie dna w ciągu 350 dni roboczych w systemie dwuzmianowym. Należy przy tym zaznaczyć, że prace będą prowadzone tylko przy temperaturach wynoszących powyżej 1 stopnia Celsjusza.
Odmulanie ma rozpocząć się od strony Wrotkowa i Dąbrowy. Po stronie południowej, w pobliżu miejsca, w którym do zalewu wpływa Bystrzyca, powstanie zaplecze techniczne. To w tym miejscu w specjalnych syntetycznych kontenerach składowany będzie urobek. Po odsączeniu i osuszeniu będzie on wywożony na „docelowe miejsce zagospodarowania”. Dokąd? Tego na tym etapie nie wiadomo.
Ponad 300 drzew pod topór
W miejscu składowiska i zaplecza technicznego docelowo powstanie tzw. przedzbiornik o powierzchni ok. 30 ha, który ma pełnić rolę swego rodzaju filtra. Będzie przyjmował część osadów spływających z Bystrzycy, a jego późniejsze odmulanie będzie łatwiejsze i tańsze niż w przypadku 280-hektarowego zalewu. Takie rozwiązanie było uwzględniane w obu rozważanych wariantach.
Przygotowanie tego terenu będzie jednak wiązało się z wycinką 304 drzew. Chodzi o rosnące w tym miejscu 243 olchy czarne, 60 wierzb i jedną topolę. Jak czytamy w raporcie, nieco ponad 70 proc. z nich to okazy o „stosunkowo niewielkim obwodzie”. Dwa z przeznaczonych do wycięcia drzew swoimi rozmiarami kwalifikują się natomiast do uznania ich za pomniki przyrody, jednak w chwili obecnej nie są objęte ochroną.
Inwestor zobowiązuje się do tzw. działań kompensacyjnych, czyli do posadzenia w tym rejonie takiej samej liczby nowych drzew. Ich dokładna lokalizacja ma być wskazana po zakończeniu prac. Rekompensatą dla ptaków, które stracą miejsce do zakładania siedlisk, mają być budki lęgowe. Zostaną one zamontowane przed rozpoczęciem inwestycji.
Z myślą o zwierzętach
Inwestor planuje też działania prośrodowiskowe. Na czas prac na zalewie mają pojawić się pływające wyspy dla ptaków, głównie mew, rybitw, kaczek i perkozów. Będą to co najmniej cztery obiekty o powierzchni 25-50 mkw., pokryte dwoma rodzajami roślinności, co ma umożliwić podjęcie lęgu w tych miejscach większej liczbie gatunków.
Z myślą o rybach powstaną tzw. głęboczki, czyli zagłębienia w dnie. Mają one ułatwić funkcjonowanie w zbiorniku zamieszkującym rybom.
Chcemy jak najszybciej
Na razie inwestor nie podaje nawet przybliżonej możliwej daty rozpoczęcia prac.
– Chcemy, by zostały one przeprowadzone jak najszybciej i jak najbardziej skutecznie, a przede wszystkim z jak najmniejszym oddziaływaniem na środowisko i z jak najmniejszymi obciążeniami dla mieszkańców korzystających ze zbiornika. Czekamy Ne decyzję środowiskową, która ostatecznie określi, w jakim kierunku pójdziemy – mówi Jarosław Kowalczyk, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie, który nadzoruje inwestycję w imieniu Wód Polskich.
Wspomniany dokument zostanie wydany po zakończeniu trwających konsultacji. – Swoje uwagi i opinie może zgłosić każdy. Wszystkie zostaną rozpatrzone przed wydaniem decyzji – wyjaśnia Paweł Duklewski, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. I dodaje: - W tej chwili nie można mówić o ostatecznych rozstrzygnięciach. Procedura jest w toku. To duża inwestycja, która wymaga rozpatrzenia pod kątem wpływu na środowisko.
Konsultacje społeczne
Z raportem oddziaływania inwestycji na środowisko można zapoznać się w siedzibie lubelskiej RDOŚ przy ul. Bazylianówka 46 po wcześniejszym umówieniu się za pośrednictwem adresu mailowego sekretariat.lublin@rdos.gov.pl lub numeru telefonu 81 71 06 500. W ten sam sposób można zgłaszać swoje uwagi i wnioski. Konsultacje potrwają do 14 grudnia.