Dwa kilometry muszą pokonać przyjezdni wysiadający na Dworcu Głównym PKP, by dowiedzieć się czegoś o atrakcjach Lublina. Informacja turystyczna jest dopiero na Starym Mieście. I drugiej nie będzie. Panie z kolejowej informacji dla podróżnych zajmują się tym z grzeczności.
- Według naszej orientacji, nie ma potrzeby utworzenia drugiego punktu informacyjnego dla turystów przy dworcu - przekonuje Stanisław Turski, dyrektor Lubelskiego Ośrodka Informacji Turystycznej (LOIT) na Starym Mieście. - Zresztą już wkrótce stanie tam podświetlony plan miasta. I na nim zaznaczonych będzie 70 największych atrakcji.
• Ale nie będzie tam np. informacji o cenach biletów do muzeów, czy też godzinach ich otwarcia, albo o repertuarze kin lub teatrów?
- W ograniczonym zakresie niektóre dane udostępnia informacja kolejowa. Przekazaliśmy tam trochę folderów i turystycznych planów miasta.
• Jednak nie ma tam oznaczenia, że jest to informacja turystyczna. Dlaczego?
- Nie zgadza się na to kolej. Jej pracownicy nie mają odpowiedniej wiedzy. Przekazują tylko nasze materiały. A jeśli wiedzą o Lublinie coś więcej, to tylko od siebie. Nie chcemy, by ktoś był rozgoryczony faktem, że w okienku oznaczonym jako informacja turystyczna, nie uzyskał wyczerpującej odpowiedzi na pytania - mówi Turski.
Koszty uruchomienia na dworcu informacji z prawdziwego zdarzenia LOIT szacuje na 40 tys. zł rocznie. Dla porównania na najnowszą dostawę materiałów promocyjnych takich jak smycze na komórki, kubki i wizytowniki Ratusz wyda prawie 89 tys. zł.
Ale na drugi punkt informacyjny miasto pieniędzy nie wyłoży. - Nie mamy takich planów, bo nie ma takiej potrzeby - stwierdza Mirosław Kalinowski z biura prasowego Ratusza. Tymczasem w wielu innych miastach Polski wszelkie niezbędne informacje turyści mogą uzyskać tuż obok dworca.