Oszczędności na telefonach, korzystniejszy wynajem lokali i nieprzedłużanie umów pracownikom - to główne założenia programu "UMCS 2011”. Ma wyprowadzić uczelnię z gigantycznych długów.
- Ale nie odbędzie się to kosztem studentów, procesu dydaktycznego i badań naukowych - zapewnia Joanna Reszko-Zygmunt, rzecznik UMCS.
Ale już teraz władze uczelni zdecydowały o odcięciu większości połączeń telefonicznych "na miasto”. Ograniczono służbowe komórki. W planach są oszczędności na artykułach papierniczych (w sumie mają przynieść kilkaset tys. zł).
Ponad milion zł rocznie więcej UMCS może zarabiać na wynajmie lokali. - Mamy podpisanych 157 umów na wynajem, po cenach bardzo zaniżonych w stosunku do rynkowych - zdradził niedawno rektor Dąbrowski. Chodzi m.in. o stołówkę przy ul. Langiewicza, czy większość barków w budynkach uczelni. W tej chwili wszystkie te umowy są wnikliwie analizowane.
Sporo zmian czeka administrację. Ma być bardziej kompetentna, lepiej opłacana i… odchudzona. - To nie oznacza masowych zwolnień - uspokaja Reszko-Zygmunt. - Planujemy raczej nieprzedłużanie wygasających umów.
Pieczę nad tym wszystkim ma trzymać prof. Marian Żukowski, wybitny ekonomista z Zakładu Funkcjonowania Gospodarki Instytutu Ekonomii UMCS. Rektor powołał go właśnie na koordynatora projektu "UMCS 2011”. - Nie chciałbym się wypowiadać, zanim przedsięwzięcie nie zostanie oficjalnie przedstawione na uczelni - ucina prof. Żukowski.
Budżet uniwersytetu na ten rok ma się bilansować. - A w kolejnych dwóch latach powinien być już skonstruowany tak, żeby finansowy wynik uczelni był dodatni - zapowiada Reszko-Zygmunt.