Jeśli lubelski UMCS nie wyjdzie na prostą, resort nauki zawiesi senat i rektora. Ich miejsce zajmie wysłannik ministra, który może zwolnić połowę załogi, a nawet zamknąć niektóre wydziały.
Resort nauki chce zdyscyplinować zadłużone po uszy uczelnie. Placówki finansowane ze środków publicznych, których deficyt przez kolejne dwa lata przekroczy 25 proc. dotacji państwa, będą musiały wdrożyć program naprawczy. – Liczymy, że nowe prawo wejdzie w życie od początku następnego roku akademickiego – zapowiada Bartosz Loba, rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Jeśli program naprawczy nie pomoże, na trzy lata do uczelni zostanie skierowany przez ministra specjalny wysłannik, pełniący obowiązki rektora. – Przychodzi osoba z zewnątrz, zawiesza działalność władz uczelni i przeprowadza bardzo daleko idącą restrukturyzację – wyjaśnia prof. Andrzej Dąbrowski, rektor UMCS. "Człowiek z ministerstwa” będzie mógł zwalniać pracowników bez ograniczeń, sprzedawać budynki i grunty, a nawet zamykać najbardziej deficytowe wydziały.
– Od 1 stycznia zmienił się fundusz płac. Odebraliśmy premie nieadekwatne do wykonywanych obowiązków – mówi dr Mirosław Urbanek, kanclerz UMCS. – Dzięki temu tylko przez 8 miesięcy tego roku zaoszczędziliśmy 2 mln zł.
Zmieniły się zasady wynajmu uczelnianych nieruchomości, deficytowy zakład poligrafii został zlikwidowany, pracownicy uczelni stracili wyjścia z telefonów "na miasto”. Zadłużenie zmalało do 54 mln zł.
– Bieżącą sytuację opanowaliśmy. Płacimy za nadgodziny i faktury, nie mamy zadłużeń wobec ZUS – mówi Dąbrowski. – Ale mamy przerost i złą strukturę zatrudnienia.
Dlatego cały pion obsługi zostanie zastąpiony zewnętrznymi firmami, ale przed przetargiem uniwersytet nie chce ujawnić, jakie to da oszczędności. Wiadomo jednak, że co najmniej 400 sprzątaczek, portierów i szatniarzy pójdzie na bruk. W środę część z nich uczestniczyła w spotkaniach ze specjalistami z Miejskiego Urzędu Pracy i psychologami. Wiele osób dowiedziało się, że nie mają nawet szans na zasiłek dla bezrobotnych, bo pracodawca zatrudniał ich jedynie na trzy czwarte etatu.
Kanclerz Urbanek uspokaja: Szacujemy, że nawet połowa z pracowników, którzy mogą teraz zostać zwolnieni, znajdzie zatrudnienie w firmach, które wygrają przetarg na obsługę uniwersytetu.
– Tylko że władze uczelni nie chcą się z nami spotkać, by przedstawić szczegóły planowanych redukcji, o co prosiliśmy – żali się Elżbieta Chodzyńska z uczelnianego związku Sierpień ‘80.
Jak się dowiedzieliśmy, uczelnia wysłała w środę do związkowców informację w tej sprawie.
Inni dłużnicy na Lubelszczyźnie
• Szpital Spec. im. Wyszyńskiego w Lublinie (na 31 lipca 2009) – 121 mln 523 tys. zł
• Szpital im. JP II w Zamościu (na 31 lipca 2009) – 48 mln 572 tys. zł tys. zł
• Szpital Specjalistyczny w Chełmie (na 31 lipca 2009) – 45 mln 686 tys. zł
• Szpital kolejowy w Lublinie (na 31 lipca 2009) – 27 mln 069 tys. zł
• Szpital im. Jana Bożego w Lublinie (na 31 lipca 2009) – 24 mln 228 tys. zł
• Szpital Spec. w Białej Podlaskiej (na 31 lipca 2009) – 22 mln 665 tys. zł
• MPK w Lublinie (na 31 sierpnia 2009) – 10 mln 80 tys. zł
• Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej w Lublinie (na 31 lipca 2009) – 9 mln 678 tys. zł
• Motor Lublin (na 31 grudnia 2008) – 1 mln 450 tys. zł