UMCS jest pierwszą uczelnią w regionie, która zapytała studentów o własne... patologie. - Zbyt późno ogłaszane godziny rektorskie, błędy na stronie internetowej - zareagowali natychmiast żacy.
- Łatwiej dostrzec absurdy na uczelni komuś z zewnątrz, niż jej pracownikom - tłumaczy Joanna Reszko-Zygmunt, rzecznik UMCS. - Studenci wskażą błędy, a my będziemy starali się je wyeliminować.
Zapytanie młodzieży o uczelniane patologie to pomysł Marcina Lipowskiego, nowego szefa Zespołu Informacji i Promocji UMCS. W połowie maja zespołem przestał kierować Jarosław Dymara, na co dzień pracownik Wydziału Chemii (mianował go jesienią ub. roku nowo-wybrany rektor - prof. Andrzej Dąbrowski, były dziekan Wydziału Chemii). Zastąpił go, wyłoniony w konkursie, Lipowski - naukowiec z Instytutu Zarządzania i Marketingu Wydziału Ekonomicznego UMCS.
- Studenci wiedzą najlepiej, co im na uczelni przeszkadza i doskwiera. A pracownicy czy szefowie uczelni czasami nie mają świadomości, że coś jest źle - tłumaczy Marcin Lipowski. - Stąd tak ważna jest komunikacja, dzięki której dowiemy się więcej o uczelnianych absurdach.
Kilka dni akcji już przyniosło pierwsze sugestie studentów. - Że godziny rektorskie są ogłaszane zbyt późno i studenci nie wiedzą o nich zawczasu. Albo że nie ma jednoznacznych zasad zapisów na seminaria: do kogo, kiedy i jak można się zapisywać - wylicza Lipowski. - Ale dostało się też nam, bo studenci znaleźli błędy na naszej stronie internetowej.
Te absurdy, które można wyeliminować, zostaną zlikwidowane. - Choć czasami coś, co nie podoba się studentom, jest uwarunkowane przepisami prawnymi czy statusem uczelni - zaznacza Lipowski. - Wtedy czeka nas rola edukacyjna: będziemy musieli wytłumaczyć to studentom.