26-latek odpowie za zamordowanie mężczyzny, z którym umówił się na seks. Poderżnął mu gardło nożem introligatorskim. Andrzej G. zanim umarł, przejechał samochodem kilkanaście kilometrów
Ofiara to Andrzej G., mąż i ojciec. Feralnego dnia odwiózł córkę na dworzec, zadzwonił do żony, po czym zalogował się w portalu randkowym. Umówił się na spotkanie z Michałem H. Po południu odebrał 26-latka sprzed sklepu przy ul. Janowskiej w Białej Podlaskiej. Stamtąd panowie pojechali w kierunku Janowa Podlaskiego.
Z akt sprawy wynika, że po ok. 5 minutach zatrzymali się w ustronnym miejscu i uprawiali seks na tylnej kanapie peugeota. Po wszystkim pojechali w rejon pobliskiego wysypiska śmieci. Tam między panami miało dość do awantury. Według śledczych, Michał H. sięgnął po nóż introligatorski, poderżnął gardło Andrzejowi G. i uciekł.
Krwawiący mężczyzna z raną o długości ponad 15 cm, zdołał przejechać samochodem do Hołodnicy, rodzinnej miejscowości swojego oprawcy. Dotarł do domu Michała H., gdzie spotkał jego krewnych. Z ich relacji wynika, że Andrzej G. wysiadł z auta, trzymają się za szyję. Krwawił. Domownicy zapytali, czy wezwać karetkę. Mężczyzna kiwnął głową, po czym padł na podłogę. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon.
Późniejsza sekcja zwłok wykazała, że Andrzej G. się wykrwawił, ale miał tylko częściowo przeciętą tętnicę. Dzięki temu był w stanie dotrzeć do Hołodnicy.
Michał H. nie wrócił domu. Zajrzał do kolegi i poprosił o ubrania na zmianę. Powiedział, że "musi uciec daleko”. Ukrywał się m.in. w spichlerzu, w gospodarstwie znajomych. 26-latek szybko wpadł w ręce policjantów. Do wszystkiego się przyznał. Przekonywał jednak, że działał w obronie własnej.
Z zeznań Michała H. wynika, że umówił się z Andrzejem G. na "trójkącik”. W Białej Podlaskiej do mężczyzn miała dołączyć tajemnicza Joanna (śledczy tego nie potwierdzili). Towarzystwo miało zatrzymać się w lesie, w miejscowości Hrud. Tam według 26-latka panowie jednocześnie uprawiali seks z Joanną, na tylnej kanapie samochodu.
Po godzinie pojechali w rejon pobliskiego wysypiska śmieci, by raz jeszcze uprawiać seks w trójkącie. Tam jednak Andrzej G. miał zaproponować 26-latkowi męski seks, rzekomo go obmacywał i próbował ściągnąć mu spodnie. Doszło do awantury. Michał H. chwycił leżący w schowku nóż i ugodził nim Andrzeja G. Twierdzi, że tylko bronił się przed napaścią. Grozi mu od 8 lat więzienia do dożywocia.