Co najmniej siedem razy sąd ukarał grzywną prezydenta miasta za grzechy Zarządu Dróg i Mostów. Urzędnicy nie rozpatrywali wniosków o udzielenie informacji nawet wtedy, gdy nakazywał im to sąd. Nie przekazywali też do sądu skarg na swą bezczynność, choć mieli obowiązek to zrobić
Urzędnicy, zgodnie z prawem, mieli dwa tygodnie na to, by udzielić informacji lub odmówić jej przekazania. Czas mijał, ale pan Krzysztof nie dostał takiej odpowiedzi. W końcu stracił cierpliwość i skierował sprawy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Tu, w marcu ubiegłego roku, zapadła cała seria wyroków zobowiązująca Zarząd Dróg i Mostów do rozpatrzenia wniosku.
Zarząd Dróg i Mostów nie wykonał tych wyroków, więc pan Krzysztof w październiku 2013 r. złożył z tego powodu skargi, które miasto miało obowiązek przekazać Wojewódzkiemu Sądowi Administracyjnemu. Ale urzędnicy tego nie zrobili.
W grudniu 2013 r. do sądu trafiły wnioski pana Krzysztofa o wymierzenie prezydentowi miasta (jako organowi administracji, a nie konkretnej osobie) kar za nieprzekazanie skarg. Sąd zażądał od miasta, by ustosunkowało się do sprawy, ale odpowiedzi nie dostał. W końcu, w maju 2014 r., WSA wydał sześć postanowień o wymierzeniu prezydentowi miasta 200-złotowej grzywny.
- Będziemy wyjaśniać, gdzie i na jakim etapie pojawił się błąd, skutkujący nałożeniem grzywny - stwierdza Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
- Odpowiedzi, owszem, w końcu dostałem, ale można dyskutować, czy są kompletne. Moje skargi na niewykonanie wyroku mimo wszystko powinny być przekazane do sądu, a nadal nie zostały - mówi Krzysztof Kowalik.
W październiku, również za jego sprawą, sąd nałożył kolejną grzywnę na prezydenta miasta, też za to, że urzędnicy nie przekazali skargi. A Kowalik zapowiada skierowanie do sądu kolejnych dwóch spraw, w których czeka na udostępnienie informacji. Szykuje też skargę do prezydenta na Zarząd Dróg i Mostów. - Powinien podjąć jakieś decyzje wynikające z odpowiedzialności pracowników, bo takich wyroków mam w ręku już kilkanaście.