Podwyżkami cen wody zająć ma się w czwartek Rada Miasta Lublin. W porządku obrad znalazł się projekt cennika przygotowany przez Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, a zaakceptowany przez prezydenta Lublina. Nawet jeśli radni odrzucą dokument lub w ogóle nie wypowiedzą się w jego sprawie, nowe stawki i tak 1 marca wejdą w życie i będą obowiązywać przez rok.
Planowany wzrost cen nazywa "parapodatkiem”, który ma na celu "ratowanie budżetu”. Uzasadnia to tym, że z zysku miejskich spółek Ratusz planuje ściągnąć do swojej kasy 15 milionów złotych.
- To działanie, do którego właściciel ma prawo - stwierdza Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. - Prezydent pyta więc PiS, czy jest przeciwko inwestycjom dla mieszkańców, ponieważ m.in. z tych środków są finansowane inwestycje realizowane w dzielnicach - dodaje.
Tłumaczy też, że MPWiK musi być rentowne, żeby móc zdobyć kolejne pożyczki i dotacje na planowane inwestycje opiewające na ok. 300 mln zł.
Opozycja stawia jeszcze jeden zarzut dotyczący prezydenckiego uzasadnienia projektu uchwały zatwierdzającej cennik. Czytamy w nim, że pierwotnie spółka zaproponowała inne ceny, ale prezydent polecił jej przedstawienie nowego projektu uwzględniającego marżę "na poziomie nie wyższym niż 1 proc.” i dopiero tak poprawiony projekt zyskał jego akceptację.
- W ubiegłym roku ta marża wynosiła 0,1 proc. Tak naprawdę mamy do czynienia z 10-krotnym wzrostem marży - stwierdza Tomasz Pitucha, miejski radny PiS.
- Mamy do czynienia z szopką - kwituje Tułajew.
Nie wiadomo, czy w Radzie Miasta w ogóle dojdzie do głosowania nad cennikiem. Przepisy dotyczące taryfy opłat za dostawę wody i odprowadzenie ścieków są takie, że jeśli cennik nie zostanie zatwierdzony przez Radę Miasta, to i tak wejdzie on w życie w kształcie zaproponowanym przez miejskie wodociągi.
W ostatnich latach tradycją stało się, że radni zdejmują z porządku obrad głosowanie nad cennikiem.