Cztery lata więzienia i zakaz zbliżania się do dziecka przez pięć lat. Taki wyrok usłyszał Michał Sz., skazany za ugodzenie nożem 3-letniego syna. Śledczy nie wykluczają apelacji.
Śledczy już zapowiadają, że złożą wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku. - Po zapoznaniu się z jego treścią podejmiemy decyzję o ewentualnej apelacji - mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
31-latek odpowiadał za usiłowanie zabójstwa, do którego doszło w maju ubiegłego roku. Michał Sz. przyjechał wówczas z Warszawy, do rodziców w Łęcznej. Miał pod opieką syna, 3-letniego Kacpra. Postanowił, że razem z dzieckiem odwiedzi krewnych w Parczewie. Kiedy był w okolicach Uhnina, zjechał z głównej trasy w polną drogę. Samochód ugrzązł w błocie. Michał Sz. wyciągnął chłopca z fotelika. Po chwili wbił 3-latkowi nóż w brzuch.
Ojciec chłopca został aresztowany. Po naszym apelu, do prowadzącej sprawę prokuratury w Parczewie zgłosiła się kobieta, która feralnego dnia zatrzymała się i pomogła rannemu Kacperkowi. Opowiedziała wszystko ze szczegółami. Sam Michał Sz. przyznał się do ugodzenia synka nożem. Zapewniał jednak prokuratora, że nie chciał zabić.
W tle tej sprawy są kłopoty rodzinne. Michał Sz. wraz z synkiem i żoną mieszkał w Warszawie. W małżeństwie się nie układało. Kobieta wyprowadziła się z domu. Niedługo potem Michał Sz. zabrał Kacpra w podróż do dziadków. Psychiatrzy, którzy później badali mężczyznę ocenili, że mogło u niego dojść do "ostrej reakcji na stres”. Michałowi Sz. groziło od 8 do 15 lat więzienia, 25 lat lub dożywocie.