Jest kolejny problem z dokończeniem przebudowy wiaduktu nad ul. Kunickiego. W piątek kolejarze otworzyli oferty od firm gotowych podjąć się tych prac. I okazało się, że obie chcą znacznie większej kwoty od tej, którą kolej ma do wydania.
Kolej ma teraz dwa wyjścia. Pierwsze to unieważnienie przetargu i rozpisanie nowego w nadziei, że zgłosi się jakiś tańszy wykonawca. Tyle, że mogą to być bardzo złudne nadzieje, bo kwietniowy przetarg unieważniono właśnie z powodu zbyt wysokich cen. Rozpisanie nowego nic nie dało.
Drugie wyjście to znalezienie dodatkowych pieniędzy i rozstrzygnięcie przetargu. Zdaniem części kolejarzy, przyznających to w nieoficjalnych rozmowach, tak należałoby postąpić. Nasi informatorzy twierdzą, że wartość inwestycji została źle oszacowana na samym początku i nie da się znaleźć firmy, która podejmie się prac za "oderwane od rzeczywistości” kwoty. Z dołożeniem pieniędzy jest za to inny problem: skąd te fundusze wziąć. Urząd Marszałkowski, który wsparł tę inwestycję unijnym dofinansowaniem nie chce zwiększać jego wartości. Pieniądze musiałaby wysupłać sama spółka.
- PKP Polskie Linie Kolejowe SA sprawdzą teraz obie oferty pod kątem formalnym i finansowym, co z kolei pozwoli podjąć decyzję o dalszych działaniach - informuje Maciej Dutkiewicz, rzecznik PKP PLK.
Pracy jest jeszcze sporo: trzeba przebudować kanalizację, poszerzyć jezdnię i obniżyć jej poziom, dokończyć przejście podziemne pod peronami i tunele dla pieszych wzdłuż jezdni, a także urządzić nowy plac przy ul. Kunickiego.
Co bardziej przesądni mieszkańcy mogą sobie śmiało tłumaczyć, że wiadukt ktoś przeklął i to wiele lat temu. Pierwsze prace przy jego budowie zaczęły się w 1915 roku, ale zostały przerwane, a wznowiono je dopiero w 1925 r. Wiadukt był gotowy dopiero trzy lata później.