Lubelski Urząd Wojewódzki nie pójdzie w ślady Ministerstwa Zdrowia i raczej nie zwróci do salonu dwóch kupionych pod koniec roku luksusowych peugeotów 607.
- Zakup takich aut, klasy lepszej niż średnia, ale w żadnym wypadku nie luksusowych, nie jest przesadą. Na obu udało nam się uzyskać rabat w łącznej wysokości 50 tys. zł - twierdzi rzecznik. - Przedstawiciele administracji rządowej w terenie i to tej najwyższego szczebla, muszą się poruszać autami niezawodnymi i tę niezawodność kupiono za stosunkowo niewysoką cenę.
Kupno peugeotów 607, ale droższych modeli, wywołało ostatnio burzę wokół ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego. Jego ministerstwo za trzy auta tej marki zapłaciło aż 506 tys. zł. Łapiński przyznał, że zakup tak drogich aut był błędem. Chce je zwrócić do salonu.
Czy to samo czeka peugeoty lubelskiego urzędu? - Nie potrafię na to jednoznaczne odpowiedzieć - twierdzi Komorski. - Taką decyzję może podjąć Kancelaria Premiera, ale nie odebraliśmy z jej strony podobnych sygnałów.
Z nowych peugeotów w LUW korzystają wicewojewoda Jan Łopata oraz dyrektor generalny LUW Krzysztof Daszyński. Czy nie mogli się podzielić jednym autem? - Te samochody nie stoją na parkingu. Obaj panowie w ciągu dnia obsługują po kilka spotkań w różnych miejscowościach województwa. Jedno auto absolutnie by nie wystarczyło - podkreśla Komorski. (jaxa)
Wyjaśnienie
W artykule "Władza byle czym nie jeździ” (DW z 14 bm.) stwierdza się błędnie, że Urząd Miasta Lublin na zakup "jednego, dwóch aut chce przeznaczyć 200 tys. zł”. Uprzejmie informuję, że podana kwota ma wystarczyć nie tylko na nowe auta, ale w ogóle na wszystkie tzw. wydatki inwestycyjne Urzędu.
Mirosław Kalinowski, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Lublin