Połowa zasadzonych drzew w Lublinie nie „dożyje” 12 lat. Padną ofiarą wandali lub zniszczą je parkujące samochody. W tym miesiącu zniszczono kilkanaście drzew.
– To bardziej wyrafinowany sposób na pozbycie się drzewa – uważa Wrona. – Zwykle wandale podcinają drzewo piłą albo oblewają substancją chemiczną.
Otwory, przez które sprawcy wlewali chemikalia do środka pnia zauważono ostatnio na ul. Weteranów. Ofiarą padł klon kulisty. Na cmentarzu przy ul. Unickiej w ten sposób pozbyto się niewygodnych drzew.
– Ludzie robią to z kilku powodów – wylicza Piotr Wrona. – W Saskim prawdopodobnie zacieniały sąsiadujące z parkiem posesje.
Przed rokiem jedna z firm mieszczących się koło muru cmentarza prosiła o wycięcie kasztanowca. MIOŚ nie wyraził na to zgody. Po pewnym czasie usechł.
– Nikogo za rękę nie złapałem – przyznaje P. Wrona. – Ale to dziwne, że akurat ten kasztanowiec usechł.
Ludzie niszczą drzewa również dlatego, że utrudniają wjazd do garażu albo zasłaniają przed blokiem widok na parking, gdzie ktoś trzyma swój samochód.
Według pracowników MIOŚ innego rodzaju przyczyny kierują wandalami na cmentarzach, na których zatruwa się drzewa brudzące nagrobki albo dlatego, że ktoś poluje na działkę na grobowiec i drzewo zajmuje za dużo miejsca.
Na szczęście takie praktyki nie uchodzą wandalom na sucho. Za przyłapanie na gorącym uczynku grozi od kilkunastu tysięcy złotych grzywny, a nawet kara więzienia. Takiej kary może się spodziewać przyłapany na gorącym uczynku mieszkaniec ul. Radzikowskiego i jego wspólnik.
Podczas wlewania substancji chemicznej został zauważony wandal z ul. Weteranów. MIOŚ dysponuje nawet próbkami tej substancji, gdyż przypadkowy przechodzień, świadek zdarzenia pobrał płyn sączący się z pnia i przekazał inspektorom do zbadania.
– Ostrzegamy osoby, które chcą się pozbyć jakiegoś drzewa – informuje Piotr Wrona z MIOŚ. – Może być to potraktowane jako przestępstwo. Oprócz dotkliwej kary finansowej można za to pójść do więzienia.
Połowa drzew nie dożyje 12 lat
Nasze miasto należy do jednych z bardziej zielonych. Najmniej zieleni jest w centrum. Najwięcej na peryferiach. Według badań MIOŚ na 10 sadzonek zaledwie połowa „dożyje” 12 lat. W ubiegłym roku lubelskie osiedla i skwery wzbogaciły się o ponad 10 tys. drzew i krzewów. Koszt zazieleniania Lublina kosztował
ok. 290 tys. zł.