Mieszkam w akademiku, to niby jestem przyzwyczajony do bałaganu i brudu - opowiada Sławek Raczyński, student UMCS z Chełma.
- Ale to, co jest tutaj, zdecydowanie przekracza moje zdolności adaptacyjne
Śmietniki już dawno wykipiały
Na środku pola, ok. 10 metrów od jeziora stoi zardzewiała "przebieralnia” i 4 przenośne ubikacje. I rozgrzebany śmietnik, do którego dorwali się właśnie "poszukiwacze skarbów”, czyli dwóch miejscowych młodzieńców zbierających puste butelki i puszki po piwie.
- Tu się cały czas sprząta - wyjaśnia pan Stanisław, który swoim żukiem codziennie wywozi worki ze śmieciami. - Zatrudnione osoby raz dziennie zbierają śmiecie do worków, a ja codziennie je wywożę. A najgorzej to jest właśnie teraz, po weekendzie, kiedy była dyskoteka. Większość ludzi to rzuca śmiecie byle gdzie. Wypije napój, to rzuci butelkę pod nogi i idzie dalej.
- Jestem tu dopiero jeden dzień i już mi się nie podoba - zaznacza Edyta Florek z Lublina, koleżanka pani Madejczyk.
Marcin Pruszko jest sprzedawcą w barze. - W poniedziałki zawsze to tak wygląda. Starsi ludzie to jeszcze dbają; nie śmiecą tak. Ale młodym to już wszystko jedno, czy tu będzie syf, czy nie. A na klientów knajpy to już się nie skarżę. Czasem ktoś piwo wyleje i tyle. No, jeszcze kiepują papierosy na podłodze.
Że brudzą goście zjeżdżający nad jeziora to dla wszystkich pracujących w barach, hotelach i kempingach jest jasne. - Ubikacja jest 20 metrów od plaży, a większość i tak idzie w krzaki nad wodą - mówi Ryszard, właściciel małej gastronomii nad jeziorem Rotcze.
Dziwią się, że śmierdzi
Ale nie wszyscy narzekają na wczasowiczów. Anna Gąsior, nauczycielka w Lublinie prowadzi bar "Złota Orfa” w ośrodku Związku Zawodowego Górników w kopalni Bogdanka nad jeziorem Rogóżno. - Owszem, ludzie to czasami brudasy i zostawią śmiecie pod stolikiem albo gumę przylepią, ale tu przyjeżdżają "sami swoi” i jest bardzo porządnie. I kierownictwo bardzo dba o czystość. Śmiecie wywożone są na okrągło.
Faktycznie, kontener przy ośrodku był prawie pusty. - Wcześniej jeździłam prywatnie nad jezioro Łukcze i stamtąd wystraszyły mnie właśnie te przepełnione kontenery z górą śmieci - dodaje Anna Gąsior, razem z kucharką Marią Dolczuk porządkując "Złotą Orfę”.
Przeżyłem szok
Normalka - przyznaje Sławek Raczyński. - To takie zamknięte koło. Jest brudno, to ludzie dalej brudzą bez oporów. Jakby nad jeziorami było czyściutko, to wtedy taki śmieciarz też by się zastanowił, zanim wyrzuciłby butelkę na ulicę.